Bez Lampy i Iskry Bożej w kulturze polskiej byłoby ciemno i straszno. Dorota Masłowska, Jakub Żulczyk, Agnieszka Drotkiewicz, Małgorzata Rejmer, Ania Dziewit, Muniek Staszczyk, Maciek Świetlicki, Krzysztof Varga, Siostry Wrońskie. Listę pisarzy i muzyków związanych z Lampą oraz jej charyzmatycznym naczelnym i wydawcą Pawłem Duninem-Wąsowiczem można by uzupełniać bez końca.
Stopka redakcyjna pierwszego numeru Lampy wyglądała następująco: Paweł Dunin Wąsowicz – komandir, Krzysztof Szkler – ładowniczy, Andrzej Stefan Rodys Jr – radiotelegrafista, Błażej Duda – złodziej i oprawca. Był rok 1991. Lampa była jeszcze wtedy zinem własnej produkcji.
Dzisiaj, w 2012, to już instytucja, chociaż cokolwiek niesztampowa. "Komandir", wciąż pozostaje taki sam, natomiast liczba współpracowników i "współoprawców" powiększyła się do rozmiarów pokaźnej armii obrońców niezależnej kultury. Do Lampy pisali wszyscy, którzy marzyli o literackiej estymie. Paweł Dunin Wąsowicz jest ojcem większości znaczących debiutów ostatniego dwudziestolecia. Do najbardziej znanych "lampowych" autorów należą: Agnieszka Drotkiewicz, Dorota Masłowska, Marek Sieprawski, Marcin Świetlicki, Krzysztof Varga i Jakub Żulczyk.
Lampa i Iskra Boża to niezależna oficyna z autorskim programem publikującym w niedużych nakładach kilka tytułów rocznie i mającym własną trybunę w postaci pisma – ilość nie stanowi jednak o jakości i sile rezonu. Paweł Dunin-Wąsowicz do lat przygarnia mało znanych autorów, drukuje debiutantów i odważnie wydaje tytuły skierowane do wąskiej publiczności. Z tego "lampowego" inkubatora wychodzą wzmocnieni i uzbrojeni do walki ze światem mainstreamu.
Dunin to jeden z nielicznych wydawców, którzy nie liczą się z rynkiem i aktualnym trendem, a jedynie z własnym nosem. Udało mu się zebrać wokół siebie środowisko bezkompromisowe, dowcipne i krnąbrne, które od lat nadaje charakter polskiej kulturze niezależnej. Sukces "Wojny polsko-ruskiej" Doroty Masłowskiej wydanej przez Lampę jest zaś najbardziej spektakularnym debiutem po 1990 roku i wiele wskazuje na to, że pozostanie na niezagrożonej pozycji jeszcze przez lata – chyba, że Dunin-Wąsowicz postanowi wydobyć z niebytu innego obiecującego pisarza. Wydawca powiedział kiedyś w rozmowie z Piotrem Mareckim: "Miałem świadomość, że Wojna polsko-ruska..." to jest coś niesamowitego, chociaż nie wyobrażałem sobie skali tego zjawiska. Co ja mogłem sobie wyobrażać, może nakład trzy razy większy od nakładu Krzysztofa Vargi, ale nie sto tysięcy!" Rozkwitają tez literackie kariery wydawanego przez Dunina Kuby Żulczyka , Agnieszki Drotkiewicz i Małgorzaty Rejmer.
Gosia Rejmer, która debiutowała powieścią "Toksymia", pamięta, że mimo iż "Lampa", wbrew regułom kapitalizmu i zdrowemu rozsądkowi parła do przodu, jej naczelny od zawsze preferował defetyzm: – Dunio jest ekspertem od spraw zagłady, nikt tak jak on nie potrafi oszacować jej skali i rozmiarów, fatalizm, defetyzm, apokaliptyzm to są jego domeny. Przykładowe cytaty z naszych siedmiu lat kolegowania: "Nic z tego nie będzie"; "Nie, to się na pewno nie uda", "Dziewczyna, będzie źle", "Nie... nie, teraz to już naprawdę koniec", i na otarcie łez: "To może ja zagram na gitarze". Tymczasem mimo nieustającej apokalipsy, "Lampa" ciągle świeci i oby nigdy nie zagasła.
Maciek Sieńczyk, którego kapitalne komiksy są ozdobą każdego numeru "Lampy" komentuje z charakterystycznym dla siebie humorem: – Właściwie podczas mojej wieloletniej współpracy z „Lampą” nie zapadło mi w pamięć żadne szczególne, ani ciekawe wydarzenie. Najmilej wspominam te dni, kiedy po wielomiesięcznym, smutnym oczekiwaniu na dotacje z ministerstwa, owe dotacje nagle przychodzą. Paweł wysyła wówczas pieniądze współpracownikom i w zaufanym gronie idziemy do sklepu, albo niedrogiej kawiarni i zamawiamy sobie najlepsze, najsmaczniejsze potrawy. Panuje wówczas atmosfera nie do opisania, coś w rodzaju pikniku, nikną różnice zdań, wzajemne pretensje i każdy chce jak najdłużej zachować w sobie te chwile, aby towarzyszyły mu one podczas następnego oczekiwania na pieniądze z ministerstwa.
Agnieszka Drotkiewicz ( debiutowała powieścią "Paris London Dachau") ma problem, żeby wymienić najważniejsze wydarzenia z "lampowych" lat, bo wszystko było ważne i bardzo prywatne. Przypomina jej się jednak anegdota związana z wizytą w Budapeszcie: – W kwietniu 2005 roku byłam zaproszona na Targi Książki w Budapeszcie i odbywający się przy nich Festiwal Pierwszej Powieści, gdzie pojechała ze mną Anią Dziewit. Poznałyśmy tam Andrzeja Barta i jego żonę Beatę, byłyśmy na wstrząsającej wycieczce do miasta Pecs, gdzie wygłoszono prelekcję pod tytyłem: "Pecs means five", ale przede wszystkim na bankiecie otwierającym Targi dostrzegłyśmy bardzo opalonego, niskiego mężczyznę w butach na koturnach – znanego światu jako Paolo Coelho. Był on honorowym gościem Targów, właśnie ukazała się po węgiersku jego kolejna ksiażka.
– Paweł Dunin Wąsowicz, któremu obiecałyśmy relację z Budapesztu, pożyczył nam swój aparat fotograficzny, ale zapomniał dać nam ładowarki. Ukrywając aparat pomiędzy talerzem z pasztetem, a talerzem z tortem, Ania zrobiła jakieś krzywe zdjęcie z kawałkiem Paolo Coelho. Błysk flesza zaalarmował dwie towarzyszące P.C. kobiety i zbliżyli się do nas we trójkę. Udawałyśmy z Anią, że coś wypadło nam z rąk i nie wiemy o co chodzi, ale Paolo Coelho spojrzał na nas przytomnie i rzekł: "Come on. I never say: no.", zaś jedna z jego towarzyszek zrobiła nam zdjęcie, po czym aparat definitywnie padł. Zdjęcie jest w "Lampie" z maja 2005.
Lampa to nie tylko kolejne znaczące książki, ale także charakterne teksty, do których podobnych próżno szukać w innych prasowych periodykach, opowiadania, wiersze, recenzje książek i płyt, które nie oszczędzają na ilości znaków i nie przymilają się do czytelnika. Każdy numer pisma poświęcony jest jednemu poecie, prozaikowi, krytykowi, muzykowi lub artyście - na przykład Sylwii Chutnik, Muńkowi Staszczykowi, Oldze Tokarczuk, Michałowi Witkowskiemu, Maćkowi Maseckiemu, Jackowi Dehnelowi.
Gosia Halber, dziennikarka muzyczna, przypomina sobie swoje ulubione artykuły: – Maciek Sieńczyk jako nieprawdopodobny łowca eterycznego absurdu, prawdziwy poeta przystanków pks i bibliotek publicznych oraz jako autor tekstu o stercie rysunków, które znalazł kiedyś w osiedlowym śmietniku. Wywiad z Konjem, Pawłem Konnakiem na jakieś 30 stron – obowiązkowa lektura dla każdego dziennikarza muzycznego w Polsce, podobnie jak wywiad z Henrykiem Palczewskim, propagatorem muzyki z Piły, który przegrywał od lat 70-tych swoje absolutne rarytasy. I wywiad z Mariuszem Szczygłem, w którym opowiada o tym, jak nauczył się od Hanny Krall, że kluczem do dobrego reportażu jest podanie szczegółu. To moja top lista.
Lampowe macki obejmują także ważne wydarzenia muzyczne, kultowe imprezy, zespoły i płyty. Zuza Wrońska, z Ballad i Romansów, a dawniej Mebli, wspomina: – Byłam uczennicą najgorszego wtedy w rankingach liceum ogólnokształcącego w Warszawie, imienia Bolesława Limanowskiego, na Żoliborzu. Chodziłam jednak na fakultety z polskiego do liceum imienia Witkacego, najlepszego wtedy w warszawskich rankingach. Dokonywałam więc z upodobaniem ogromnego mezaliansu. Fakultety prowadził Jarek Lipszyc, poeta i publicysta, wspólnie z Martą Kruk. Uczyli o tym, czego nie było w podręcznikach, a głównie o współczesnej polskiej poezji. Jarek zachęcił mnie do czytania, słuchania, pisania. A ja chłonęłam jak gąbka. Na tych zajęciach poznałam Pawła Dunina-Wąsowicza, z którym szybko zaczęłam się przyjaźnić. Ta przyjaźń trwa do dzisiaj. To jedna z najważniejszych osób w moim życiu.
– Dunin wziął mnie do swojej kapeli Meble, jako pianistkę i dał mi możliwość śpiewania moich piosenek, mimo, że to był jego autorski zespół. Zawsze na koniec koncertu wykonywałam piosenkę Aktivist, na którą mówiliśmy też Zuzia, bo była o mnie, była moją pierwszą piosenką, taką moją wizytówką. Ważnym wydarzeniem był też dla nas występ na zamknięcie kinoteatru Tęcza. To tak, jakbym teraz zagrała support przed Davidem Bowiem. W Tęczy gromadził się wtedy cały ówczesny underground warszawski, odbywały się pokazy filmów, koncerty. Mieszkałyśmy niedaleko i często tam chodziłam. Kiedy więc Dunin zaproponował nam, żebyśmy tam zagrali, nie mogłam uwierzyć, bo line-up był piorunujący – Grabaż, Świetlicki, Muniek – wszyscy, których wiersze i piosenki czytałam na zajęciach z Jarkiem Lipszycem. Do dziś nad kanapą u Dunina wisi plakat z tego koncertu.
Lampa zaprasza na swoją imprezę rocznicową!!
Z Facebooka wydarzenia: Na scenie pojawiać się będą raz po raz różne legendy undergroundu, Paweł Dunin Wąsowicz (solo, w grupach tanecznych i z zespołem Meble!), z Trójmiasta totartowy zaciąg w postaci Końja Konnaka, Lopeza Mausere i duetu elektro Paulus&Brzóska (ex 5 Piramid!), maestro Pablopavo, z flanki poetyckiej Paweł Kozioł, frontem punkowym kosmiczni Nancy Regan, Patyczak i Starzy Sida, jak również Agnieszka Mirahina, Jarosław Lipszyc, Robert Sankowski, Andrzej Szpindler i wielu innych i może ty i trochę chaosu. A ze ścian zaatakują Marcin Pryt i Maciej Sieńczyk.