
"Mapę Problemów w Państwowym Ratownictwie Medycznym" przygotowali administratorzy profilu na Facebooku "To nie z mojej karetki". Na tym profilu zazwyczaj można znaleźć trochę humoru z życia medyków, ale tym razem śmiesznie nie jest. Raczej straszno.
Raz po raz zamieszczane są posty z relacjami pracowników służby zdrowia z różnych części Polski, opisujących kuriozalne sytuacje. A to to, że w całym województwie zachodniopomorskim przez kilka godzin nie działał nr 999, więc dyspozytornię przejęło lubuskie, a karetki dysponowano "na zeszyt" i na telefon. A to to, że padła krakowska dyspozytornia, więc karetki w Krakowie są wysyłane przez dyspozytorów z Łodzi i Warszawy. A to to, że czasem z braku ludzi ratownicy pracują po 72 godziny ciągiem...
TOMASZÓW MAZOWIECKI
Województwo łódzkie. W razie braków praktykanci z kierunku lekarskiego bądź ratownictwa wsiadają na zespół "T" (transport - przyp. red.), jeżdżą bez umowy, a z "T" wsiadają na system PRM (ratownictwa medycznego).
ŚWIECIE
Czy to prawda, że normą jest, że kierowcy ratownicy jak i ratownicy pracują po 72 godziny w jednym ciągu? Rekordzista 12 dób nie schodził z dyżuru...
GDAŃSK
Jeden z 3 największych szpitali w Gdańsku, Szp. Św. Wojciecha, ma w tej chwili ok. 2000 h nieobsadzonych przez ratowników i pielęgniarki. Praktycznie nie ma dnia, żeby ktoś nie składał wypowiedzenia z pracy.
GDYNIA
W Gdyni na SOR-ze brakuje nie tylko lekarzy, ale też ratowników i pielęgniarek, w ten weekend na dyżurze było 5 osób z personelu medycznego, w ciągu kilku ostatnich miesięcy z powodu polityki zarządu zwolniło się ponad 30 ratowników.
Głównym powodem problemów jest to, że brakuje rąk do pracy. – Ratownicy medyczni uciekają z zawodu – przyznaje dr Jarosław Madowicz, nie kryjąc, że problem dotyczy wynagrodzeń. Ratownicy zarabiają o wiele mniej niż pielęgniarki, a przecież płace pielęgniarek raczej powszechnej zazdrości nie budzą.
Gdy porównamy wynagrodzenie pielęgniarki i ratownika medycznego na tym samym stanowisku w karetce - bo przecież często jeżdżą tym samym ambulansem w zespole - to okazuje się, że płaca pielęgniarki jest często o 1,5 tys. zł wyższa. Uprawnienia mają te same, tę samą ponoszą odpowiedzialność, oboje muszą posiadać takie same uprawnienia, wykonują te same czynności. Nie rozumiem zatem, skąd ta różnica.
Mówiąc brutalnie – coraz mniej trzyma ratowników w tym zawodzie. Brakuje motywacji.
– Żeby zostać ratownikiem, trzeba skończyć studia, innej ścieżki nie ma. Obecnie trzeba będzie zdać państwowy egzamin. Do tego dochodzi ustawowy obowiązek kształcenia, z którego ratowników rozlicza wojewoda. Trzeba to jednak robić za własne pieniądze i w ramach własnego czasu wolnego. Żadnych urlopów szkoleniowych nie ma – wymienia dr Jarosław Madowicz.
Ale nie tylko z ratowników brakuje. W Warszawie na przykład najgorzej jest z obsadą lekarską w tak zwanych "Eskach", czyli karetkach specjalistycznych, gdzie w zespole musi być lekarz. Grafik ratowników jeszcze jakoś udaje się ułożyć, choć z trudem.
– Ciągle zmieniają się ustawowe wymagania, jakie musi spełnić kierownik zespołu podstawowego w karetce. Mamy sporo młodych ratowników, ale oni jeszcze nie mogą być kierownikami zespołu – tłumaczy w rozmowie z naTemat Elżbieta Weinzieher z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego w Warszawie. Zapewnia, że "dramatu nie ma", choć problemów też nie brak. Choćby z kierowcami.
– Sytuację mamy taką, że system finansowania zespołów ratownictwa medycznego, jeśli chodzi o Opłaty za tak zwaną dobokaretkę, nie zmienił się praktycznie od roku 2012. Kierowcy pogotowia, z ich kwalifikacjami, są w stanie znaleźć znaleźć pracę za znacznie wyższe stawki. A tu podwyżki naprawdę nie ma z czego dać – tłumaczy Elżbieta Weinzieher.
Ratownicy medyczni liczą na to, że ich wynagrodzenia będą adekwatne do odpowiedzialności jaką ponoszą za ludzkie zdrowie i życie, ale na razie powodów do optymizmu brak. – Przyznam, że jesteśmy zaniepokojeni. Kilka dni temu został opublikowany projekt rozporządzenia wydłużający przekazywanie podwyżek na obecnych zasadach. Niestety, nie został w nim uwzględniony postulat wzrostu wynagrodzenia od nowego roku o 400 zł, aby choć trochę wyrównać różnice płac do zawodu pielęgniarki – ubolewa dr Madowicz.
My pokazaliśmy, jak to funkcjonuje na poziomie dyspozytorni medycznych, Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych i pogotowia ratunkowego. Tymczasem ratownicy medyczni to niewielka grupa - nas jest ok. 15 tysięcy, pielęgniarek ponad 230 tysięcy, lekarzy ponad 130 tysięcy. Mam nadzieję, że teraz pielęgniarki pokażą, jak to jest u nich - że z oszczędności ordynator np. wprowadził limit 12 par rękawiczek na dobę. Wierzę, że te przykłady wstrząsną, kim trzeba.