W mediach społecznościowych możemy zobaczyć, jakie są efekty reformy edukacji PiS w praktyce. Coraz więcej oburzonych uczniów pokazuje swoje nowe plany lekcji. Z komentarzy wynika – najdelikatniej mówiąc – że młodzież nie jest zadowolona. Uczniowie będą przychodzić do szkoły bardzo późno, a wychodzić... wieczorem. I tak cały tydzień. A miało być tak pięknie.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Minister Dariusz Piontkowski zapewniał, że szkoły są przygotowane na przyjęcie podwójnych roczników i że lekcje będą się kończyć najpóźniej o 16:30. Tymczasem – przykładowo – w Śremie (woj. wielkopolskie) zajęcia będą trwać do 19:30. Tak będzie w wielu innych miejscach w Polsce. Dla przykładu pokazujemy kilka planów lekcji, które zamieściły dzieci w mediach społecznościowych.
Lekcje w tej szkole zaczynają się od 7:30, ale tylko teoretycznie. Bo najwcześniej dziecko zaczyna o 11:15, a najpóźniej o 14:00. Ze szkoły wychodzi – najwcześniej (!) - o 18:30, a dwa razy w tygodniu godzinę później. "Nienawidzę mojego planu lekcji" – pisze uczennica. I trudno się dziwić, bo gdzie czas na spotkania z kolegami czy jakiekolwiek zajęcia pozalekcyjne? Odrabianie lekcji też musi odbywać się wieczorem albo rano następnego dnia.
"Mam swój, ku***, plan!" – kwituje kolejny uczeń. I także się nie dziwimy, bo ma jeszcze gorzej. Zaczyna lekcje najwcześniej o... 13:05, a trzy razy prawie godzinę później. Godzina wyjścia ze szkoły jest stała – to... 19:25. I tak każdego dnia.
Kolejna dziewczynka pokazuje na Twitterze rozkład zajęć, do którego doprowadziło stworzenie ósmych klas. W tej szkole lekcje odbywać będą się od 7:30 do 19:30, a najczęstsza przerwa pomiędzy zajęciami wynosić będzie zaledwie 5 minut.
Plan lekcji dziecka z Bochni (woj. małopolskie) pokazała też specjalizująca się w tematyce edukacyjnej dziennikarka Justyna Suchecka. Jest łudząco podobny do tych wcześniej wymienionych.