
Alan Andersz ma zaledwie 31 lat, ale już doświadczył tego, co oznacza nagła utrata zdrowia. W 2012 roku młody aktor spadł ze schodów i tak poważnie uszkodził głowę, że nie było pewne, czy przeżyje. Teraz mężczyzna opowiada jak dochodził do zdrowia. "Nie dopuszczałem do siebie myśli, że mogę nie żyć normalnie" – powiedział w "Dzień Dobry TVN".
REKLAMA
– Miałem rozłupaną czaszkę, krwiaka nadtwardówkowego, podtwardówkowego, przesunięcie osi mózgu, wklęśnienie mózgu i wylew – powiedział Andersz w telewizji. Po wypadku lekarze operowali go kilka razy, wprowadzili go także w śpiączkę farmakologiczną. Bliskich przygotowywali na to, że Alan może nie przeżyć. A nawet jeśli się uda, może być niesamodzielny do końca życia.
Andersz przeżył i stopniowo, dzięki rehabilitacji, odzyskiwał sprawność. Dziś jest już zdrowy, został m.in. profesjonalnym trenerem CrossFitu. Uraz, którego doświadczył, zmienił jego życie.
– Po wypadku poszedłem do szkoły aktorskiej i stwierdziłem, że tylko to chcę w życiu robić. Drugą - to że chce rozmawiać z młodymi ludźmi i uświadamiać ich, czym jest życie i najważniejsze to walczyć – powiedział Alan Andersz.
Obecnie można go oglądać w serialu TVP2 "Barwy szczęścia", a także w nowej produkcji TVN "39 i pół tygodnia".
źródło: viva.pl