PiS zapowiada chęć "uregulowania mediów społecznościowych", w czym opozycja widzi chęć wprowadzenia cenzury. Roman Giertych skomentował te doniesienia na Twitterze. Cieszy się, że osobiście zawsze tylko "doradzał" rządzącym.
Szef klubu PiS Ryszard Terlecki na antenie radiowej Trójki wyjaśnił, do czego mają prowadzić zmiany zapowiedziane w programie partii. Wiele osób odczytało to jako jawną zapowiedź cenzury mediów i dziennikarzy. Ale tu chodzi o coś więcej. Terlecki wygadał się, że Prawo i Sprawiedliwość weźmie się też za media społecznościowe i wszystkich, którzy uczestniczą w nich w jakiejkolwiek debacie.
Te plany skomentował Roman Giertych na Twitterze z właściwą sobie złośliwością. "Pan Marszałek Terlecki oświadczył, że PiS chce uregulować media społecznościowe, gdyż czasem piszą tam ludzie nieprzyjemne rzeczy. Jak dobrze, że ja zawsze chciałem dla władzy dobrze udzielając pożytecznych rad!" – wyraził radość mecenas Giertych.
Wiele afer nie ujrzałoby światła dziennego, gdyby nie dziennikarze. Prezes Kaczyński miałby święty spokój w sprawie swoich dwóch wież, marszałek Kuchciński dalej latałby rządowym odrzutowcem niczym prywatną taksówką, a o aferze hejterskiej być może dowiedzielibyśmy się dopiero we wspomnieniach Emilii Szmydt, wydanych nakładem jakiegoś niszowego wydawnictwa za kilkadziesiąt lat.
To się może zmienić. Jak informują media (tak, znowu one!), PiS chce "ucywilizować narastającą komplikację, jaką są media społecznościowe, portale, które sobie pozwalają często na rzeczy wyjątkowo nieprzyjemne". To słowa wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego, czyli - było nie było - jednej z najważniejszych osób w państwie.