W szkole podstawowej w Stalowej Woli doszło do przemocy wobec dziecka. Na lekcji religii katecheta miał uderzyć ucznia piątej klasy – podaje dziennik "Echo Dnia". Nauczyciel tłumaczył, że "puściły mu nerwy".
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Zdarzenie potwierdził dyrektor szkoły SP nr 12. W jego ocenie było ono wysoce naganne i nie powinno mieć miejsca. Nauczyciel, który miał uderzyć ucznia, jest katechetą i jednocześnie pełni funkcję w samorządzie. Jest radnym. Przewodniczy jednej z komisji zajmującej się edukacją – informuje "Echo Dnia".
Samorządowiec-katecheta to, jak dopowiada rzeszowska "Gazeta Wyborcza", powiatowy radny Marek Tyza. Został wybrany do stalowowolskiej Rady Powiatu z list Prawa i Sprawiedliwości. Według dziennika to nie pierwsza skarga dotycząca tego nauczyciela.
Do incydentu w szkole doszło 10 września. Grupa uczniów piątej klasy wygłupiała się na tyłach klasy, przesuwając ławkę. Nie zważała na upomnienia nauczyciela, robiąc to dalej. W pewnym momencie do jednego z uczniów podszedł nauczyciel i z impetem złapał go z tyłu za szyję.
Z relacji matki, która złożyła pisemną skargę na katechetę, wynika, że ściśnięcie było bardzo mocne i trwało dłuższą chwilę. Dziecko miało poczuć piekący ból i ciężko mu było oddychać. Chłopiec rozpłakał się. Nauczyciel polecił mu usiąść na ławce z przodu. Dodatkowo katecheta miał uderzyć pięścią w biurko. Na co dzień 11-latek ma być spokojnym, zdolnym dzieckiem, do którego zachowania dotychczas nie było uwag.
W ocenie rodziców i dyrektora szkoły doszło do naruszenia nietykalności cielesnej. Katecheta miał przyznać podczas jednej z rozmów, że "puściły mu nerwy". Rodzice domagają się zwolnienia nauczyciela. To nauczyciel religii z wieloletnim doświadczeniem i osoba świecka.
Dyrektor szkoły zgłosił incydent do działającego przy wojewodzie podkarpackim rzecznika dyscyplinarnego dla nauczycieli, który ma zdecydować o dalszej pracy katechety. Wysłał także pismo do kurii, w którym poinformował o zdarzeniu. Katecheta nie prowadzi już zajęć, poszedł na zwolnienie lekarskie.
– Jeśli zarzuty się potwierdzą, sam osobiście złożę wniosek o jego odwołanie z funkcji przewodniczącego komisji edukacji. To jest nieetyczne zachowanie, nie widzę możliwości pełnienia takiej funkcji przez pana Tyzę – powiedział "Wyborczej" Ryszard Andres, przewodniczący rady powiatu stalowowolskiego, członek komisji edukacji.