"Klimat nam się psuje, ktoś nas tutaj truje", "Chcemy żyć", "Zrobiliśmy syf" - to niektóre z haseł, które mogliśmy zobaczyć na transparentów Wielkiego Marszu Klimatycznego, który przeszedł w piątek przez Warszawę. Po pokojowej demonstracji, grupa aktywistów na kilka godzin przykuła się do instalacji symbolizującej Ziemię, inni blokowali ruch uliczny. Interweniowała policja i strażacy.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
"Nasze indywidualne działania i wybory to za mało. Musimy działać razem. Musimy pokazać, że jest nas wielu. Niech politycy, którzy do tej pory nie podjęli koniecznych działań, usłyszą nasz krzyk i na poważnie zajmą się sprawami klimatu. Potrzebujemy prawdziwego dialogu i realnych rozwiązań, uwzględniających badania naukowe. Bądźmy falą, która przełamie bezczynność rządów i korporacji!" - możemy przeczytać w opisie warszawskiego wydarzenia na Facebooku.
Marsz ruszył o 16:00 z placu Defilad i bez większych przeszkód demonstranci dotarli pod Sejm. Wśród demonstrantów dominowali młodzi ludzie, którym los planety i zmiany klimatyczne nie są obojętne. Tego samego dnia zakończył się też Młodzieżowy Strajk Klimatyczny.
Organizatorem marszu był oddolny ruch obywatelski "Strajk dla Ziemi". Jakie mają postulaty?
1. Natychmiastowa redukcja emisji CO2.
2. Bezzwłoczne przejście na bezpieczne i przyjazne dla środowiska źródła energii.
3. Sprawiedliwa transformacja sektorów wysokoemisyjnych z zapewnieniem nowych miejsc pracy.
4. Zaprzestanie niszczenia siedlisk przyrodniczych, renaturalizacja obszarów zniszczonych oraz ochrona bioróżnorodności.
5. Przejście na rolnictwo lokalne, przyjazne dla środowiska i ograniczenie przemysłowego chowu zwierząt.
6. Zawarcie międzynarodowych umów, rozliczających korporacje i rządy z wytwarzania gazów cieplarnianych i niszczenia ekosystemów.
Po godz. 18 część protestujących - z grupy Extinction Rebellion Polska - udała się spod Sejmu w okolice ronda de Gaulle'a, gdzie przykuli się do instalacji symbolizującej Ziemię. Interweniowała policja, ale też strażacy, którzy bezskutecznie próbowali odciąć demonstrantów.
Extinction Rebellion to ruch zajmujący się pokojowym obywatelskim nieposłuszeństwem w celu wywarcia presji na rządy w wielu krajach. Chcą ograniczenia emisji CO2 i innych gazów cieplarnianych oraz zaakceptowania, że ludzkość znalazła się w krytycznej sytuacji w kwestii klimatu.
Aktywiści siedzieli na jezdni, byli też osłaniani przed grupę młodych ludzi. Zbudowali wokół nich żywy mur. W końcu do akcji ruszyła policja - wyniosła pierwszych protestujących po 21, ale tylko tych, którzy nie byli przykuci. Jednak wyniesieni demonstracji byli szybko zastępowani przez innych uczestników akcji.
W międzyczasie demonstrujący blokowali również ruch uliczny. Wystąpiły utrudnienia w przejazdach autobusów m.in. w rejonie skrzyżowania Alej Jerozolimskich z Nowym Światem.
"Później pojawił się policyjny negocjator, ale młodzi ludzie byli zdeterminowani kontynuować protest. Policja była bezradna, bowiem protestujący przykuwali się bardzo wytrzymałymi blokadami rowerowymi. Potrzebny był specjalistyczny sprzęt strażaków, bo zwykłe policyjne nożyce nie były w stanie przeciąć blokady" – relacjonował Paweł Kalisz. W marszu wzięło udział ok. 2 tys. osób. Rondo de Gaulle'a blokowała około setka aktywistów.
27 września był ostatnim dniem Międzynarodowego Strajku Klimatycznego, który rozpoczął się tydzień wcześniej. Podobne marsze i wiece zostały zorganizowane na całym świecie.