To już ostatnia prosta przed wyborami do parlamentu. Okazuje się, że elektorat Prawa i Sprawiedliwości wcale nie jest tak zmobilizowany do głosowania, jak mogłoby się wydawać. Jarosław Kaczyński wciąż musi walczyć o poparcie.
Determinację poszczególnych komitetów wyborczych pokazuje najnowsze badanie IBRiS dla "Rzeczpospolitej". PiS co prawda jest liderem w sondażach, ale słupki z procentami to co innego niż realnie oddany głos.
64 proc. wyborców ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego uważa się za "bardzo" lub "raczej" zdeterminowanych do pójścia na wybory, a 27 proc. – średnio. Można to uznać za słaby wynik i dowód na to, że partia rządząca wciąż musi zabiegać o głosy.
Zmobilizowany elektorat ma za to Koalicja Obywatelska. Aż 89 proc. deklaruje, że "bardzo mocno" lub "raczej mocno" jest zdeterminowanych do oddania głosu w najbliższych wyborach, a tylko 10 procent – nie jest.
Jeszcze inaczej przedstawia się sytuacja po stronie lewicowych ugrupowań. Według sondażu aż 100 proc. wyborców lewicy czuje się "bardzo" lub "raczej" zdeterminowanych do udziału w wyborach.
Z kolei duże powody do niepokoju mogą mieć Władysław Kosiniak-Kamysz i Paweł Kukiz. wyborcy PSL i Kukiz'15 mają najniższy poziom determinacji do głosowania – 57 proc.
Kaczyński nie chce powtórki sprzed lat
– To nie sondaże wygrywają wybory – mówił do wyborców podczas konwencji w Opolu Jarosław Kaczyński. Prezes PiS prosił o mobilizację do ostatniego dnia, co może być nawiązaniem do tego, co stało się w wyborach w 2007 r. Wtedy opozycja zmobilizowała wyborców i zwyciężyła w głosowaniu, a PiS przegrało i straciło władzę w Polsce.