To był szok dla fanów legendarnego muzyka. Już sam widok 68-letniego idola poruszającego się o lasce musi łamać serce. Jednak kiedy spadł z krzesła na plecy, wielu krzyknęło z przerażenia. Wszystko to wydarzyło się na koncercie w ramach trasy zatytułowanej "Phil Collins jeszcze żyje"?
Na felernym koncercie w miejscowości Charlotte (Północna Karolina) Phil Collins chciał popatrzeć na perkusyjną solówkę swojego syna - Nicholasa. Artysta próbował oprzeć się na krześle, jednak przechylił się za mocno do tyłu, bo prawdopodobnie nie złapał równowagi. Wstać ze sceny pomogła mu ekipa techniczna, która zareagowała błyskawicznie. Na szczęście nic poważnego się nie stało, a koncert był kontynuowany.