Dla Kurdów Amerykanie byli najważniejszym militarnym sojusznikiem. To dzięki nim amerykańskie wojska pokonały ISIS i w Waszyngtonie pozwolono im myśleć, że są wspaniali, bezpieczni i mogą liczyć na wsparcie. Teraz mają dowód czarno na białym, jak sojusz wygląda naprawdę. "Zdrada" – dziś jednoznacznie ocenianie jest to, co właśnie Kurdom zrobił prezydent USA. Może Polska, jako ważny amerykański sojusznik, szczególnie powinna o tym pamiętać.
Wszyscy wiedzą, że Donald Trump jest nieprzewidywalny. Ale tego, że wykona taki gest wobec swojego sojusznika na Bliskim Wschodzie, raczej nikt się nie spodziewał.
Prezydent USA niemal dosłownie wbił Kurdom nóż w plecy. "Koniec sojuszu", "Amerykanie wystawiają Kurdów do wiatru", "Bezwstydna zdrada sojuszników" – reakcje są bezlitosne. I jest ich takie zatrzęsienie, że nie sposób zacytować nawet promil promila. Wściekłość i zaskoczenie widać w nich ogromną.
Ale też przerażenie, bo w tym przypadku zdrada może nieść za sobą najokrutniejsze konsekwencje. Trump lojalnych sobie ludzi wystawia na śmierć. Na masakrę. "Właśnie dał Turcji zielone światło, by wymordowała dwa miliony Kurdów", "Trump właśnie powiedział Kurdom, by szykowali się na śmierć", "To zdrada ludzi, którzy dla nas walczyli" – tak Amerykanie oceniają to, co właśnie się wydarzyło.
A nawet posuwają się jeszcze dalej. "Zdrada Kurdów przez Trumpa to tylko kolejny rozdział w całym katalogu zdrad wobec lojalnych sojuszników" – podsumował na Twitterze Rick Wilson, pisarz i strateg polityczny Republikanów, autor bestsellerowej książki pt. ", Everything Trump Touches Dies" (Wszystko, czego Trump dotyka, umiera).
"Oni też uwierzyli Amerykanom"
A Polska przecież też jest sojusznikiem USA. Ostatnio nawet coraz bliższym. Z wielką pompą i uznaniem wzajemnym zasług, ogłoszono dopiero co zniesienie wiz do USA. Kwitnie współpraca wojskowa, częstotliwość spotkań obu prezydentów też przybrała na sile. Choć przez pierwsze lata prezydentury Andrzeja Dudy, podśmiewywano się, że długo nie dostąpił zaszczytu zaproszenia do Białego Domu.
A potem, gdy wreszcie już się to stało, na każdym kroku słyszeliśmy jak Polska dla USA jest ważna. – Sojusz USA i Polski jest silniejszy niż kiedykolwiek – mówił podczas wrześniowej wizyty w Warszawie wiceprezydent Mike Pence.
Thomas Orchowski, urodzony w Kanadzie dziennikarz TOK FM i autor książki "Rzeź na Tarlabaşi. Opowieść o nowej Turcji", w mocnych słowach natychmiast zwrócił teraz na to uwagę. "Los Kurdów powinien być przestrogą dla Warszawy. Oni też uwierzyli Amerykanom, którzy mieli być gwarantem ich bezpieczeństwa. I co? Wylądowali na lodzie" – podsumował na Twitterze.
Ale nie tylko on. Takie obawy po tym, co zrobił Trump, same cisną się na usta. "Lekcja dla Polaków", "Pamiętaj Polaku drogi, nigdy nie ufaj Trumpowi" – ocenia polski internet.
Obiecali, że będą chronić
O co chodzi? Wróćmy do Kurdów. Turcja od lat ma problem z ok. 3 mln syryjskich uchodźców, którzy koczują na południu kraju i część z nich chce przesiedlić do północnej Syrii. Prezydent Recep Tayyip Erdogan chciałby utworzenia strefy zdemilitaryzowanej w prowincji Idlib. Tam jednak są siły kurdyjskie (Ludowe Jednostki Samoobrony YPG) wspierane przez USA.
"Amerykanie zmusili Kurdów, by dla nich zabijali bojowników ISIS, co przyniosło masowe straty po stronie kurdyjskiej. Potem zachęciliśmy ich, by rozmontowali swój system obronny, obiecując, że będziemy ich chronić. Teraz Trump zaprasza Turków do Syrii, dając im zielone światło, by wytępili Kurdów" – pisze wzburzony senator z Connecticut, demokrata Chris Murphy.
Ankara już szykuje się do ofensywy przeciwko kurdyjskim siłom. A Biały Dom ogłosił, że Amerykanie nie wezmą udziału w tej operacji i nie będą ich bronić. Zapowiedział wycofanie amerykańskich wojsk spod granicy z Turcją. A także ogłosił, że teraz, za wszystkich bojowników ISIS na tych terenach, schwytanych w ciągu ostatnich dwóch lat, odpowiedzialna będzie Turcja.
Co dalej
Ta decyzja wywołała ogromne zaskoczenie, ale w jakimś sensie można było się podobnej spodziewać. Już od ponad roku pojawiały się sygnały, że sojusz Kurdów z USA w praktyce wygląda nieco inaczej. W grudniu ubiegłego roku Trump ogłosił wycofanie wojsk amerykańskich z Syrii.
Potem się z niej wycofywał, ale Kurdów już wtedy te doniesienia przerażały.
Nie wiemy, co będzie dalej. Ale Donald Trump właśnie pokazał, ile warte mogą być dla niego niektóre sojusze.
"Trump zezwala na inwazję północnej Syrii, gdzie lojalni wobec USA syryjscy Kurdowie dzielnie walczyli. Wierzyli, że mają wsparcie USA i Trumpa. Wielu umrze. Zdrada Ameryki nie zostanie zapomniana".
Grzegorz Lindenberg
EuroIslam.pl, 2018
"Decyzja była nagła i nie została skonsultowana ani z europejskimi sojusznikami – Francją i Wielką Brytanią – uczestniczącymi w koalicji zwalczającej Państwo Islamskie w Syrii, ani z przywódcami obu amerykańskich partii, ani z miejscowymi sojusznikami, Kurdami, których Amerykanie jeszcze niedawno przyrzekali trwale wspierać". Czytaj więcej