Debata w TVN24 była drugim i ostatnim takim sprawdzianem dla partii politycznych przed wyborami do Sejmu i Senatu. Od tego, jak zaprezentowali się przedstawiciele poszczególnych formacji, mogą zależeć głosy osób niezdecydowanych. Niestety dla Prawa i Sprawiedliwości ten sprawdzian wypadł poniżej oczekiwań.
Zastępca Sasina nie dał rady
W ostatniej chwili Prawo i Sprawiedliwość zmieniło reprezentującego go polityka. Zamiast Jacka Saina, który nie za dobrze wypadł podczas debaty w TVP, zobaczyliśmy Marcina Horałę. Trzeba jednak przyznać, że PiS uratował honor, ponieważ jeszcze parę godzin wcześniej Radosław Fogiel twierdził, że nie było wiadomo, czy w ogóle ktoś z jego partii pojawi się w TVN24.
I chyba Marcin Horała pożałował, że się pojawił, bo w żadnej z części debaty nie przejął inicjatywy. Nie błyszczał, był przeciętny – nie odpowiadał na pytania i recytował program PiS. A już w drugiej części debaty za każdym razem, gdy udzielano mu głosu... zaczynał żalić się na to, że pozostałe partie krytykują PiS. Szczególnie utyskiwał oczywiście na Konfederację. A to dlatego, że jeśli ta partia dostanie się do Sejmu, PiS może nie mieć samodzielnej większości nawet po uzyskaniu znakomitego wyniku.
– Zobaczcie państwo, jaka piękna koalicja Konfederacji z PO w atakowaniu PiS. Rozumiem że apel Grzegorza Schetyny z ostatniej konwencji, żeby Konfederacja przyłączyła się do tej koalicji antyPiS został wysłuchany i jest realizowany. (...) To prawda, że Konfederacja w żadnej telewizji nie może liczyć na taką przychylność, jak w TVN-ie od kilku dni – żalił się Horała.
W podsumowaniu także większą część Marcin Horała poświęcił na żalenie się, iż miał pięć razy mniej czasu niż inne partie. Zaatakował też TVN24, który określił jako dodatkową "partię opozycyjną". Jego wywód żartobliwie skwitował na koniec szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, który prosił, by kandydat PiS "przestał rozpaczać".
Narrację polityka starał się po debacie obalić szef TVP Info Samuel Pereira zarzucając Budce kłamstwo. Pereira we wtorek przegrał w sądzie z posłem i musi go przeprosić, a Telewizja Publiczna musi opublikować na ten temat sprostowanie.