Nobel dla Olgi Tokarczuk jednych ucieszył, innych zdenerwował. Prawicowy portal wPolityce.pl ostro zareagował na słowa niemieckiego dziennikarza o wrogim stosunku władz do Tokarczuk. Autor kontrowersyjnego artykułu nie tylko zaatakował noblistkę, ale również swojego kolegę po fachu z Niemiec. I to z użyciem wulgaryzmu.
Literacka nagroda Nobla dla Olgi Tokarczuk nie wszystkim się spodobała. Wszystko z powodu zdecydowanych poglądów pisarki. Na to wyróżnienie dla Tokarczuk zareagował chociażby prawicowy portal wPolityce.pl, który zasugerował, że "pisarka z międzynarodowym mandatem będzie mogła sprawniej pisać naszą historię na nowo".
Jednak środowiska krytykujące Tokarczuk, w tym wspomniane wpolityce.pl, nie przyznają się do swoich ataków na pisarkę. Ich zdaniem niechęć władz do noblistki to wymysł. Zasugerował to Piotr Cywiński w swoim felietonie pod kontrowersyjnym tytułem "'Scheiß reden' [z jęz. niem. – pier...ć"], czyli – czy niemiecka bohaterka polskiej literatury Olga Tokarczuk poprosi o azyl w RFN?".
Publicysta ostro zaatakował w tekście Thomasa Urbana, komentatora niemieckiego dziennika "Süddeutsche Zeitung", który w swoim artykule opisał stosunek władz do Olgi Tokarczuk. Niemiec napisał bowiem m.in. że "pisarka Olga Tokarczuk jest ostro atakowana przez nacjonalistów w swoim kraju" oraz porównał ją do Czesława Miłosza.
"Czy przyznając Oldze Tokarczuk Literacką Nagrodę Nobla sztokholmska akademia chciała coś przekazać? Tak jak w 1980 roku, gdy nagrodę dostał Czesław Miłosz, który zmienił się z młodego idealistycznego komunisty w celnego krytyka reżimu, i który wyemigrował, przez co jego dzieła znalazły się na czarnej liście cenzury w Polsce Ludowej?" – pisał Urban.
"Scheiß reden"
Na dowód, że to kłamstwa, a władze uwielbiają Tokarczuk, Cywiński przytoczył w swojej odpowiedzi na tekst Urbana gratulacje dla noblistki od prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego. Dalej zaczął atakować pisarkę.
"Czy teraz pisarka Tokarczuk, tak jak Miłosz, również wyemigruje, a może nawet poprosi o azyl w Niemczech? - bądź co bądź, wieść o przyznaniu literackiego Nobla dopadła ją w aucie, gdzieś między Berlinem a Bielefeld… Tego pytania Urban nie postawił, bez przesady, inteligentny jest i zdaje sobie sprawę, że niemieccy czytelnicy nie są aż tak głupi, żeby w to uwierzyć (...)" – napisał..
Na końcu Cywiński posunął się o krok za daleko. Podobnie jak w tytule felietonu użył wulgarnego słowa "Scheiß reden" i określił artykuł Urbana oraz innych niemieckich pisarzy brzmiących w podobnym tonie, jako: "scheiss-Journalismus", czyli "gówniane dziennikarstwo".
"Nie chcę przez to powiedzieć, że Urban i spółka są gównianymi dziennikarzami. Ale, jeśli nimi nie są, a uprawiają gówniane dziennikarstwo, to znaczy, kim są? Usłużnymi, zniewolonymi cynikami, którzy widzą, co robią i dla kogo…? Jeśli tak, to nie wiem, co właściwie w ich przypadku byłoby lepsze…" – dodał Cywiński.