Jak się okazuje, opłacało się rzucić wszystko na jedną szalę i obiecać, co tylko się dało. Jarosław Kaczyński dokładnie tydzień temu złożył cały pakiet obietnic, jakie jego partia miałaby wprowadzić w życie w ciągu 100 dni po wyborach. Teraz jednak okazuje się, że... może to się nie udać. Zadziwiającą szczerością wykazał się szef kancelarii premiera Michał Dworczyk. Bo w końcu... już po wyborach.
Jarosław Kaczyński 7 października wyliczył, co PiS wprowadzi w życie tuż po nowych,
zwycięskich dla jego partii, wyborach. Wymienił mały ZUS dla najmniejszych firm, 13. i 14. emeryturę, program budowy 100 obwodnic, pakiet badań profilaktycznych czy plan na rzecz równych dopłat dla polskich rolników. Mateusz Morawiecki dodał, że wszystkim, którzy ukończyli 40. rok życia, zapewniony zostanie pakiet kontrolnych badań zdrowotnych.
– Nie ma jeszcze decyzji, który z tych projektów, część z nich to ustawy, a część programy, będzie realizowany jako pierwszy – sprecyzował, po czym dodał, że "nie mówiliśmy, że zostaną w ciągu 100 dni zrealizowane". Jak się wyraził, część ustaw "pewnie uda się uchwalić", część natomiast ma trafić do Sejmu jako projekty rządowe.