– Jestem skłonny startować w wyborach na szefa Platformy Obywatelskiej, bo musi być jakiś wybór – powiedział Borys Budka w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". A to może oznaczać nowe otwarcie rywalizacji o najważniejszy stołek w partii.
Borys Budka nie powiedział wprost, że w PO kończy się epoka Grzegorza Schetyny, ale wyraźnie zaznaczył, że w partii potrzeba czegoś nowego.
– Platforma potrzebuje zmian. Platforma potrzebuje tego, żeby z nową energią, z nowym pomysłem wejść w kampanię prezydencką. Bardzo dużo zrobiliśmy w tej kampanii, ale niewystarczająco, bo nie wygraliśmy wyborów – mówił Borys Budka.
Polityk zaznaczył, że nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji, co do startu w wyborach na szefa PO. – Będę rozmawiał z moimi kolegami i koleżankami. Teraz najważniejsze jest, by dopilnować tego, co w Senacie – dodał. Jednocześnie zapewnił, że jest skłonny kandydować, bo "musi być jakiś wybór".
– Jeżeli zgłoszę swój akces na przewodniczącego partii, to z pewnością będzie to decyzja ostateczna. Jestem bogatszy o cztery lata doświadczeń – stwierdził. Przypomnijmy, że Budka już w 2015 r. miał szansę zostać szefem PO, ale wtedy wycofał swoją kandydaturę i w końcu poparł Schetynę.
Dodajmy, że w wyborach parlamentarnych Budka startował w okręgu katowickim. Najwięcej głosów zdobył tam Mateusz Morawiecki (133 687), ale polityk PO też może pochwalić się niezłym wynikiem, bo zebrał dokładnie 99 550 głosów.
Przy tych liczbach wynik Schetyny wypada marnie. Lider PO w okręgu nr 3 (Wrocław) zdobył niecałe 67 tys. głosów. To nic w porównaniu do tego, co osiągnęła startująca tam kandydatka PiS Mirosława Stachowiak-Różecka. Zapisała na swoim koncie ponad 91 tys. głosów.
Słaby mandat Schetyny Grzegorz Schetyna został szefem PO w wyniku partyjnych wyborów, do których doszło po przegranej Ewy Kopacz walce o Sejm i Senat z 2015 roku. Jednak od początku mandat Schetyny nie był mocny. Choć w wyniku zakulisowych rozgrywek ostatecznie był jedynym kandydatem, zdobył... 91 proc. głosów. Trzeba też pamiętać, że w głosowaniu wzięło udział zaledwie 52 proc. działaczy PO.