Wydawało się, że nic nie jest dziś ważniejsze dla Brytyjczyków niż Brexit. A jednak okazuje się, że nic nie przebije rodziny królewskiej. W ostatnich dniach brytyjskie media żyły zupełnie inną sprawą. Filmem dokumentalnym, w którym księżna Meghan i książę Harry opowiedzieli o swoich przeżyciach i ataku tabloidów, po raz kolejny łamiąc królewskie tabu.
Premiera miała miejsce w niedzielę wieczorem, ale zajawki pojawiły się już wcześniej i od kilku dni rozgrzewały internautów. Pokazywały zwykłą kobietę, jakich miliony na całym świecie, świeżą matkę i mężatkę, która znalazła się po obstrzałem mediów i szczerze opowiedziała o tym, co czuje.
A właściwie, co czuła od samego początku, gdy poznała Harry'ego. Widać było ból na twarzy, momentami 38-letnia księżna Sussex powstrzymywała łzy. Na przykład, gdy mówiła o tym, że przyjaciele byli szczęśliwi, gdy poznała Harry'ego, ale ostrzegali ją, by nie wychodziła za niego, bo brytyjskie tabloidy zniszczą jej życie. Ale była naiwna i nie dowierzała.
– Było ciężko – odpowiedziała na pytanie, jaki był ostatni rok. Oto, czym dziś najbardziej żyją Brytyjczycy.
Zwierzenia Meghan Markle w dokumencie iTV "Harry & Meghan: An African Journey" znalazły się w poniedziałek na pierwszych stronach wielu gazet. Pojawiły się obok Brexitu lub wręcz zepchnęły go na dalszy plan. Księżna Meghan opowiedziała np., że jej życie w rodzine królewskiej to walka. "Niewiele osób pytało, jak się czułam" – mówiła.
Na Twitterze bardzo szybko furorę zaczął robić #"WeLoveYouMeghan". Tysiące fanów księżnej Sussex głośno jej przyklasnęło. "Kochamy cię Meghan", "Jesteś wspaniała", "Bądź silna" – posypały się komentarze na facebookowych profilach poświęconych rodzinie królewskiej.
Jej zwolennicy przypominają, jak plotkarskie portale wbijały Meghan szpile za szpilą, atakując ją niemal od dwóch lat. A to z powodu rzekomej rywalizacji z Kate Middleton, fatalnej relacji z rodziną w USA, licznych wpadek czy choćby tego, że żadna służąca nie może przy niej długo wytrzymać. Wojna trwała na całego.
Harry po stronie żony
Jednak w Pałacu Buckingham musiało się nieźle zagotować. Nie tylko bowiem Meghan zdradziła swoje emocje. Tak naprawdę ten film to kolejna odsłona wojny z tabloidami, w której książę Harry dzielnie – nie pierwszy raz – stanął po stronie żony.
Tym razem podkreślił, że zawsze będzie chronił swoją rodzinę. – Wszystko, co przytrafiło się [Dianie], jest bardzo ważne każdego dnia. To nie ja mam paranoję. Ja tylko nie chcę, by przeszłość się powtórzyła – powiedział.
Pierwszy raz odniósł się też do doniesień medialnych o rzekomym konflikcie między nim a Williamem i Kate, który – jak sugerują tabloidy – miała rozpętać Meghan.
– Większość tych doniesień to wymysły. Oczywiście, teraz kroczymy różnymi ścieżkami, jednak zawsze będę przy nim i wiem, że on zawsze będzie przy mnie. Podobnie jak inni bracia, mamy dobre i złe dni – mówił Harry.
To miał być szok dla rodziny
Dokument iTV został nakręcony na początku października, podczas ostatniej podróży Meghan i Harry'ego do Republiki Południowej Afryki. I mimo bardzo wielu głosów sympatii i wsparcia, podzielił społeczeństwo. Reakcje nie były tak jednoznaczne, jak można by się spodziewać. Przynajmniej z perspektywy Polski.
– W poniedziałek rano opinia publiczna Wielkiej Brytanii wydawała się podzielona na ten temat. Nie każdy współczuł księciu i księżnej Sussex i ich problemom – mówi naTemat Joe Little, wieloletni wydawca brytyjskiego "Majesty magazine", który zajmuje się rodziną królewską.
Dodaje: – Z pewnym bólem oglądało się ten dokument. Wiedząc, co zdarzyło się dzień przed zakończeniem podróży pary książęcej do Afryki, gdy książę Harry wydał oświadczenie dotyczące tabloidów.
"Zbyt długo byłem świadkiem jej cierpienia"
Chodzi o oświadczenie, które Harry sam wystosował do mediów – podobno wbrew królowej Elżbiecie. Było to coś niezwykłego, co w Pałacu Buckingham nigdy dotąd się nie zdarzało. Oświadczenie było prywatne, odebrano je jako atak na media.
Do tego Harry pozwał dzienniki "Sun" i "Daily Mirror", zarzucając dziennikarzom podsłuchiwanie prywatnych rozmów. A wcześniej był pozew przeciwko "Mail on Sunday", który opublikował fragmenty prywatnego listu żony.
"Zbyt długo byłem cichym świadkiem jej prywatnego cierpienia. (...) Straciłem matkę i teraz patrzę, jak moja żona pada ofiarą tych samych, potężnych sił" – napisał książę Sussex w oświadczeniu. Twierdził, że jego żona niemal codziennie, od dziewięciu miesięcy, jest oczerniania przez media, które na jej temat tworzą kłamstwo po kłamstwie.
Królewski korespondent "Daily Express" komentował, że to oświadczenie było szokiem dla rodziny.
Oceniano też po nim, że nikt w rodzinie królewskiej nie popiera Harry'ego i jego żony. A teraz pojawiły się jeszcze informacje, jakoby para książęca miała zrobić sobie przerwę od obowiązków królewskich i wyjechać do Afryki.
"Lepiej było nic nie mówić"
Ile może być w tym prawdy? – Ignorowałbym takie doniesienia – odpowiada Joe Little. Ale daje do zrozumienia, że sytuacja Meghan i Harry'ego nawet po emocjonalnym filmie nie jest najlepsza. – Nie jestem pewien, czy pomogli sobie opowiadając, jak cierpią z powodu krytyki. Myślę, że lepiej było nic nie mówić na ten temat i skupić się tylko na podróży do Afryki – mówi.
Jak dodaje, na czele rankingu najpopularniejszych członków rodziny królewskiej, wciąż jest królowa Elżbieta. Za nią – William i Kate, czyli książę i księżna Cambridge. Dopiero potem Harry i Meghan.