
Seria "Call of Duty" od początku wrzucała graczy w sam środek historycznych konfliktów. I tak jest i teraz. W jednej z misji najnowszej odsłony przebojowego cyklu pojawia się niesławna "autostrada śmierci" między Kuwejtem a Irakiem, na której doszło do masakry w 1991 roku. Problem w tym, że według "Call of Duty" bombardowali Rosjanie. W rzeczywistości byli to... Amerykanie. Nic dziwnego, że w sieci zawrzało.
Cmentarzysko ciał i sprzętu
Fabuła gry jest zmyślona, ale odwołuje się historii. "Autostrada śmierci" to potoczna nazwa sześciopasmowej drogi nr 80 łączącej Kuwejt z Irakiem. Została tak określona po rzezi, której dopuściły się zachodnie wojska na tysiącach żołnierzy i cywili w czasie pierwszej wojny w Zatoce Perskiej. Akcja była kontrowersyjna, zarzucano jej łamanie Konwencji Genewskiej, a przede wszystkim... była nie do końca udana.
Twórcy, którzy od lat opierają się na faktach historycznych, przesadzili z wybielaniem swojej przeszłości. Chyba nikt nie wierzy, że przerzucenie winy na Rosjan było zwykłą wpadką. Dziegciu dodaje fakt, że seria "Call of Duty" od dekady króluje w rankingach najlepiej sprzedających się gier - rozchodzi się w milionach egzemplarzy.
Jest jeszcze jeden niuans - najnowsza część "CoD" już wcześniej wywołała oburzenie. Wszystko przez przedstawienie w niej, co nie będzie zaskoczeniem, Rosjan. W wielu misjach są przedstawieni jako zwyrodnialcy. W jednej jako okupanci dokonują masowych egzekucji na cywilach, biją kobietę, a fikcyjne miasto jest usłane trupami. Druga misja jest jeszcze gorsza dla wizerunku Rosjan.
" – czytamy na stronie na Gry-Online.pl. Wszystko to budzi skojarzenia ze współczesną Syrią, gdyż na te okrutne wydarzenia próbują w grze reagować ratownicy w białych hełmach, ochotnicza formacja obrony cywilnej znana z konfliktu syryjskiego.
