Kremy z kolagenem: nie bierz pierwszego lepszego. To skomplikowany składnik
Monika Przybysz
15 listopada 2019, 08:34·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 15 listopada 2019, 08:34
Kolagen to substancja bardzo wdzięczna — do opisywania. Bo mimo że łatwo porównuje się go czy to do rusztowania, czy do świetnie zaprojektowanej budowli, to jeśli chodzi o uzupełnianie braków tego podstawowego budulca skóry, sytuacja robi się znacznie bardziej problematyczna.
Reklama.
Problematyczna tym bardziej że bez uzupełniania braków w kolagenowej strukturze tak naprawdę ciężko mówić o jakiejkolwiek sensownej pielęgnacji skóry dojrzałej (niestety, to również o was, trzydziestolatki).
Dlaczego? Bo kolagen nie jest tylko terminem, który marketingowcy sektora beauty uznali za wyjątkowo chwytliwy. To przede wszystkim jeden z najpopularniejszych budulców tkanek naszego organizmu. I to taki, należy dodać, który z czasem staje się mocno deficytowy.
Skąd taka popularność kolagenu w kosmetologii?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, wystarczy zastanowić się, gdzie w naszych własnych organizmach znajdziemy kolagen. Lista będzie długa, bo w rankingu ilościowym białek, kolagen zgarnia pulę rzędu 30 proc.
Jego zadaniem jest łączenie ze sobą komórek — funkcja niezbędna, gdy mowa o budowaniu skóry, kości, chrząstek, ścięgien, naczyń krwionośnych, narządów wewnętrznych, czyli niemal każdego elementu, jaki znajduje się w naszym ciele.
Tak szerokie zastosowanie kolagenu nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę, jego właściwości. Główną zaletą tej substancji jest jej wysoka wytrzymałość: na kolagenowym włókienku średnicy milimetra można by spokojnie zawiesić dziesięciokilogramowy odważnik.
Włókna kolagenu tworzą wewnątrz naszego ciała swego rodzaju elastyczne rusztowanie — elastyczną siatkę, która ogranicza skórę tak, aby ta nie rozrywała się gdy, na przykład, gwałtownie przybieramy na wadze.
Kolagen lepszy i kolagen najlepszy
Biorąc pod uwagę tak szerokie zastosowanie kolagenu, nic dziwnego, że nasz organizm produkuje kilkanaście jego typów. Inny rodzaj będzie więc odpowiadał za tworzenie połączeń pomiędzy naskórkiem a skórą właściwą, inny — za zabliźnianie się ran.
To właśnie patrząc na miejsca przypominające nam o operacjach, urazach czy chwilach zabawy z ukochanym kotem, któremu nie zapomnieliśmy przyciąć pazurów, najłatwiej uzmysłowić sobie, jak różne funkcje spełniają poszczególne typy kolagenu.
Świeże blizny są delikatne: biała skóra w tych miejscach wydaje się dość elastyczna. Dopiero po czasie robi się twarda, lekko lub mocniej wypukła. Różnica bierze się właśnie stąd, że na różnych etapach zabliźniania do głosu dochodzi inny rodzaj kolagenu.
Poszczególne typy charakteryzują się różnym stopniem elastyczności oraz okresem żywotności. Kolagen, który pomaga zabliźniać ranę to typ III. Wraz z upływem czasu jest go w naszym organizmie coraz mniej. Zastępuje go mniej plastyczny kolagen typu I.
Ta informacja jest szczególnie istotna w kontekście pielęgnacji twarzy. To właśnie fakt, że z czasem nasza skóra staje się uboższa w “lepszy” kolagen sprawia, że traci ona elastyczność, staje się wiotka, obwisła.
Czy jakość kolagenu można poprawić?
Intuicja podpowiada, że skoro starzenie się skóry to (między innymi) wynik spadku jakości kolagenu, naukowcy powinni szukać sposobów na zatrzymanie przemiany jednego typu w drugi. I tak też robią.
Problemem jest jednak nie tylko to, że kolagen się starzeje, ale również to, że każde kolejne urodziny, od 25. poczynając, świętujemy ubożsi o kilka cząstek tego cudownego budulca. Degradacja kolagenu postępuje więc dwutorowo: nie tylko spada jego jakość, ale zwyczajnie zaczyna go ubywać.
Warto o tym pamiętać, wybierając preparat z hasłem “kolagen” na etykiecie. Jeśli chcemy bowiem złagodzić głębsze zmarszczki i poprawić kondycję bardzo wiotkiej, wysuszonej skóry, najlepsze efekty osiągniemy szukając preparatów pielęgnacyjnych określanych mianem “rekonstruktorów”.
Linię takich właśnie produktów wprowadziła ostatnio na rynek polska marka JANDA.
JANDA - Collagen Reconstructor
Linia kolagenowa składa się z czterech produktów. Do zestawu obowiązkowych kremów na “dzień dobry” i “dobranoc”, dołączył krem pod oczy oraz odmładzające serum-odżywka na twarz, szyję i dekolt.
Cele działania kosmetyków z serii Collagen Reconstructor są oczywiste. Z jednej strony sprawić, żeby skóra odzyskała elastyczność, jędrność, była lepiej odżywiona, z drugiej: redukować zmarszczki. Środek do celu też już znamy: to kolagen. Pytanie, jak sprawić, żeby z poziomu kremu czy serum wniknął w głębsze struktury naszej skóry?
Odpowiedź jest na wagę złota — dosłownie. Złoty nośnik, to jak zapewniają naukowcy marki JANDA, jeden z “najcenniejszych systemów dostarczania substancji aktywnych do skóry”. Skuteczność złota, jako “przewoźnika” substancji aktywnych w głąb skóry została już wcześniej potwierdzona. Z powodzeniem stosuje się je w medycynie czy farmacji.
W preparatach z linii Collagen Reconstructor, złoto koloidalne zostało sprzężone z peptydami, których zadaniem jest stymulowanie syntezy białek, do których, jak już wiemy, zalicza się kolagen.
JANDA wzbogaca swoje preparaty również w kolagen pochodzenia roślinnego — substancji, która również pomaga skutecznie redukować zmarszczki, a dodatkowo ujędrnia i nawilża skórę.
To właśnie obecność dwóch zintegrowanych systemów odbudowy opartych z jednej strony na pobudzaniu rekonstrukcji kolagenu endogennego, z drugiej na dostarczaniu skórze kolagenu pozyskiwanego z roślin, pozwala uzyskać wymierne efekty. Uzupełniamy więc “ubytki” w kolagenowej konstrukcji zwiększając ilość jego cząsteczek, jednocześnie podnosząc jakość tych, które do tej pory ją budowały.