
"Nie kupię nowych ubrań przez cały rok: 2020". Moje rozmówczynie znalazłam właśnie dzięki temu wyzwaniu na Facebooku. Dołączyły do niego nie dlatego, że to jakiś trend, nie dlatego, ponieważ "koleżanki tak robią". Są świadomymi i odpowiedzialnymi kobietami. Odpowiedzialność czują zwłaszcza za środowisko.
"Zrobiłam to bez żalu"
Anna także zgodziła się opowiedzieć naTemat o tym, co zmotywowało ją do przyłączenia się do akcji i ograniczenia kupowania (nie tylko ubrań), mówi, że powodów jest kilka.
Oddałam co najmniej połowę zawartości szafy, zrobiłam to bez żalu.
– W pewnym momencie mojego życia zarabiałam dużo pieniędzy, wtedy właśnie wyszła ze mnie taka przyjezdna wieśniara. Chodziłam do markowych sklepów i kupowałam ciuchy, miałam metki na wierzchu. Był to krótki epizod, ale intensywny. Stwierdziłam jednak, że jest to głupota i trochę też z tego wyrosłam – mówi w rozmowie z naTemat Julita Olszewska.
Jeśli chcę, żeby było mi lepiej, to stawiam na doświadczenie, na chwilę dla siebie z herbatą i książką. Rozpuszczam się także masażami. Przedmiot nie jest w stanie zrobić mi dobrze. Już nie. Jesteśmy zanurzeni w zbytku. To jest jakiś pęd nie wiadomo po co, który powoduje, że aby mieć kolejne nowe rzeczy trzeba więcej pracować, a ja wolałabym mniej pracować, żeby więcej żyć.
Cały kolejny rok bez kupowania ubrań to wyzwanie, które podjęła także Oliwia. Jak przyznaje, powodów podjęcia takiej decyzji jest mnóstwo. Po pierwsze, chce zrobić coś dobrego dla środowiska. W rozmowie podkreśla negatywny wpływ na nie branży modowej.