Jacek Krawiec w 2019 r. był dwukrotnie zatrzymywany przez CBA. W wywiadzie dla "Pulsu Biznesu" były prezes PKN Orlen zapowiedział, że nie będzie siedział cicho i chce bronić dobrego imienia. Jego zdaniem, stawiane mu zarzuty są absurdalne, a on sam jest niewinny.
– Zaatakowano brutalnie mnie i moją rodzinę. Czas, żebym ja również zabrał głos – powiedział Jacek Krawiec i nawiązał do sytuacji, kiedy agenci CBA przeszukiwali jego mieszkanie. Przyznał, że czuł wielką złość. – Na państwo polskie, a właściwie na ludzi działających w jego imieniu. Tak podziękowano mi za prawie osiem lat pracy z sukcesami dla spółki i państwa. Za uratowanie Orlenu przed bankructwem – stwierdził.
Krawiec nie ukrywał, że był w szoku, kiedy w lutym usłyszał treść zarzutów. Nie mógł o nich mówić, ze względu na toczące się śledztwo, ale jak zauważył, z doniesień prasowych wiadomo, że zarzucono mu m.in. brak nadzoru nad imprezą Verva Street Racing. Chodziło o nierozliczenie kilku faktur.
Były prezes PKN Orlen podkreślił, że ws. Verva Street Racing nie ma sobie nic do zarzucenia. – Uchodziliśmy za wzór do naśladowania. Stawianie takich zarzutów wynika więc albo z niewiedzy, jak funkcjonuje taka spółka jak Orlen, albo po prostu ze zlecenia politycznego – dodał.
"Fikcyjne zarzuty"
Były szef Orlenu tłumaczył, że bezstronność prokuratora, który postawił mu zarzuty budzi wątpliwości. – Prokuratura staje się dziś ramieniem zbrojnym walki politycznej. Nie liczą się racje, tylko zapotrzebowanie polityczne. Ludzie niewinni stają się ofiarami bezzasadnych zarzutów – wskazywał.
– Traktuję to jako część szerszej operacji, której celem jest próba aresztowania byłych menedżerów państwowych spółek na podstawie fikcyjnych zarzutów. Zwykle są to zarzuty pozbawione sensu – kontynuował.
Krawiec nawiązał też do kolejnych zarzutów, postawionych mu we wrześniu po drugim zatrzymaniu. Uznał je za "równie absurdalne" i jak zauważył, doszło do tego w dniu, kiedy ruszała kampania PiS-u "cysterny wstydu", związana z wyłudzeniami VAT w sektorze paliwowym. – Nie sądzę, aby zbieżność tych wydarzeń była przypadkowa – ocenił.
W wywiadzie Krawiec zadeklarował, że mogą zatrzymywać go jeszcze dziesięć razy, a on jest gotów stanąć przed sądem w każdej chwili. – Im prędzej, tym lepiej, gdyż dzisiaj ze względu na toczące się postępowanie i tajemnicę śledztwa nie mogę nawet się bronić – zaznaczył.