Lepszy zakonnik w habicie czy bez? – zapytano na Facebookowym profilu Jezuici.pl. Sprawa ta wywołała ogromną dyskusję o tym, czy warto pokazywać swoim strojem przynależność do zakonu. – Nie strój czyni kapłana – uważa Ewa Czaczkowska, publicystka "Rzeczpospolitej".
Jezuici są dość nowoczesnym zakonem. Wykazują się nie tylko dużą aktywnością na serwisach społecznościowych, ale także poruszają tam ważne dla siebie tematy. Pięć dni temu, na profilu jezuitów pojawił się tam wpis:
Dyskusja rozgorzała na dobre, a opinie były bardzo różne. Niektórzy krytykowali zrzucanie habitu i koloratki, przywołując początki powstania zakonu: – Jezuici jak pamiętam to w założeniach Loyoli miała być armia Pana Boga, a sutanna była ich mundurem. Wielka szkoda, że z tego zrezygnowaliście – napisał Bartek W.
Inna użytkowniczka napisała, że noszenie stroju zależy od tego, jakim się jest zakonnikiem oraz jaki jest cel zakonu. Moderator profilu odpowiedział, że – dodałby jeszcze okoliczność zmieniających się czasów... Ja sam osobiście myślę, że nie szata czyni zakonnika – napisał jezuita.
Świat idzie do przodu i bez wątpienia zmieniają się także trendy, nawet wśród zakonników. – Warto i trzeba nosić stroje zakonne – uważa jezuita ojciec Tomasz Oleniacz,
proboszcz parafii parafii Matki Boskiej Kochawińskiej w Gliwicach. – Jesteśmy wychowywani do tego, aby wiedzieć, w jakich sytuacjach warto nosić stroje zakonne. Z pewnością podczas wykonywania funkcji publicznych, choć oczywiście nie jest to obowiązkowe - zauważa proboszcz parafii w Gliwicach.
Ojciec Tomasz Oleniacz wskazuje, iż nie szata czyni zakonnika. – Jest to forma świadectwa. Każdy sam decyduje o tym, w jaki sposób będzie ją wyrażał. Proboszcz parafii w Gliwicach zaznacza, że nie korzysta z Facebooka i dyskusji nie śledzi. Przyznaje jednak, że sam nie zawsze nosi koloratkę. – Choćby w czasie wyjazdów do domu, do rodziny, nie noszę stroju księdza. Jest mi po prostu niepotrzebny. Gdy spędzam czas na parafii, praktycznie zawsze jest ubrany w koloratkę. Są jednak przypadki, kiedy strój cywilny może być bardziej pomocny w dotarciu do ludzi – podsumowuje.
– Dobrze wiedzieć, kto jest kim – uważa Ewa K. Czaczkowska. Publicystka "Rzeczpospolitej" i portalu areopag21.pl zauważa, że strój księdza czy zakonnika jest rodzajem znaku. – Dlatego generalnie duchowni powinni nosić koloratkę czy sutannę. Oczywiście, nie zawsze, nie w każdej sytuacji, ale zdecydowanie nie podobają mi się sytuacje, gdy widzę księży w krawatach. W Polsce to rzadkość, ale na Zachodzie częste – mówi Czaczkowska.
Ewa Czaczkowska zauważa, że strój jest elementem naszego komunikowania się z innymi. – Oczywiście, to nie strój czyni kapłana. Sutanna czy koloratka może nieraz ułatwić dotarcie do ludzi. Młodzież niekoniecznie potrzebuje kolejnego kumpla, a ojca duchowego – uważa.
W dużych ośrodkach miejskich coraz rzadziej można spotkać na ulicy księdza w sutannie. Widać tym samym, że coraz więcej z nich decyduje się na noszenie stroju cywilnego. – Zasady noszenia stroju przez księży muszą być życiowe i elastyczne. Nie można wymagać, aby w upale, w temperaturze 40 stopni ksiądz miał obowiązek chodzenia w sutannie czy w koloratce. — Ale księża są i tak uprzywilejowaniu w stosunku do zakonnic. Nie znam zgromadzenia w Polsce, którego siostry wychodziłyby na zewnątrz w stroju świeckim - dodaje.
Jak doskonale wiecie, jezuici zdecydowali się nie mieć własnego, charakterystycznego stroju. Byli pod tym względem chyba pierwsi w historii. Miało to miejsce prawie 500 lat temu... A dziś? Lepszy zakonnik w habicie czy bez?
Z punktu widzenia osoby świeckiej wolę raczej, kiedy duchowni są ubrani "po cywilnemu" - oczywiście jakiś element wyróżniający, typu koloratka, może być :) Habity czy sutanny, nawet uwspółcześnione, pochodzą z trochę innej epoki, kiedy bardzo wyraźnie oddzielano duchowieństwo od laikatu. Uważam, że we współczesnym świecie taka separacja powinna być ograniczona do minimum, a nie podkreślana strojem.