Wygląda na to, że przez te wszystkie lata myliliśmy się. Nowe badania pokazują, że sprawcą kryzysu z 2008 roku nie była amerykańska Wall Street. Okazuje się, że wszystkiemu winni są Chińczycy.
To chińska mania na oszczędzanie spowodowała kryzys w 2008 roku. Najlogiczniejszy winowajca - giełda Wall Street okazuje się niewinna. To nie jej kredyty subprime czy działania tamtejszych bankierów. Badania przeprowadził Erasmus Research Institute of Management. Helen Mees, profesor jednego z holenderskich uniwersytetów jest jego współautorką. Wykazuje, że silnie obecny w Chinach trend oszczędzania spowodował pojawienie się taniego pieniądza, zasilającego bańkę na amerykańskim rynku nieruchomości. Ten sam tani pieniądz spowodował przebicie bańki.
Kredyt subprime - to kredyt bankowy, którego oprocentowanie jest wyższe niż przy standardowym kredycie. Jego specyfika polega na tym, że jest udzielany temu kredytobiorcy, który posiada złą "historię kredytu" (np. niespłacanie na czas kredytów).
Stworzony i rozpowszechniony w szczególności w USA. Kredyty subprime cechują się dużym poziomem ryzyka, zarówno dla banku jak i dla kredytobiorcy. Do grona produktów subprime mogą być zaliczane np. kredyty hipoteczne czy specjalne karty kredytowe. CZYTAJ WIĘCEJ
Do tej pory uważano, że toksyczne kredyty hipoteczne na amerykańskim rynku były przyczyną załamania. Okazje się, że te kredyty stanowiły jedynie 5 procent wszystkich kredytów udzielonych na amerykańskim rynku w latach 2000-2006. Jeśli chcemy znaleźć przyczynę kryzysu, musimy spojrzeć na ciąg przyczynowo-skutkowy. Amerykańska Rezerwa Federalna po 2000 roku prowadziła luźną politykę monetarną. To doprowadziło do zwiększenia wydatków, jakie ponosiły gospodarstwa domowe. Ta konsumpcja sprzyjała wzrostowi gospodarczemu w Chinach co wywołało zwiększenie oszczędności tego państwa.
Badania pokazały, że w badanym czasie Chiny zaoszczędziły więcej, niż wyniósł ich Produkt Krajowy Brutto. Te oszczędności pozwoliły na inwestycje takie jak obligacje rządowe, które zapewniły trwałe przychody. To pociągnęło za sobą obniżenie stóp procentowych w światowych gospodarkach. Dzięki temu pojawił się tani pieniądz, który wywołał kryzys na amerykańskim rynku nieruchomości.