Premiera serialowego "Wiedźmina" lada dzień, dlatego o autorze kultowej sagi fantasy znowu zaczęło robić się głośno. Od lat o Andrzeju Sapkowskim mówi się jako o człowieku, z którym trudno się dogadać. Znajomi pisarza uważają jednak, że część historii o nim jest "wyssana z palca".
"Wiedźmin" będzie miał swoją premierę 20 grudnia, a już teraz mówi się, że to godny następca "Gry o Tron". Twórcy produkcji opowiadającej o Geralcie z Rivii wspominają, że Andrzej Sapkowski był od początku zaintrygowany planami Netflixa. – Był bardzo podekscytowany. W pewnym momencie musiał otrzeć łzy – powiedziała scenarzystka i showrunnerka Lauren S. Hissrich.
Tomasz Bagiński, który na planie serialu pracuje jako producent kreatywny, zapewnił, że wiele historii o pisarzu jest wyssanych z palca. – To jest niesłychanie ciekawa postać, interesująca. Ale też mająca swój świat, do którego nie chce wpuszczać mediów – przyznał polski reżyser.
Prof. Stanisław Bereś w połowie ubiegłej dekady przeprowadził z Sapkowskim tzw. wywiad rzekę. Krytyk zdradził, że współpraca z wielkim autorem nie należała do najłatwiejszych. – Wyobrażałem sobie, że spotkam kogoś podobnego do Lema. Ale Lem nie szukał satysfakcji z tego, że coś wie lepiej. Tymczasem Sapkowski ma naturę konfrontacyjną, lubi spór, a sądy ma bezpardonowe – podkreślił.
– Zaczęły się pojawiać zaczepki i złośliwości. (…) W pewnym momencie w nasze dialogi zaczęły się wkradać toksyny. W którymś momencie te rozmowy zaczęły sprawiać mi przykrość – dodał Bereś.