Znamy ustalenia ws. wypadku, w którym zginął Janusz Dzięcioł. Policja opisała nam przebieg zdarzenia
redakcja naTemat
06 grudnia 2019, 12:06·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 06 grudnia 2019, 12:06
Policja pod nadzorem prokuratora pracuje na miejscu śmiertelnego wypadku na przejeździe kolejowym pod Grudziądzem, w którym zginął na miejscu blisko 66-letni Janusz Dzięcioł. Był on zwycięzcą pierwszej w Polsce edycji "Big Brothera", a potem przez dwie kadencje posłem Platformy Obywatelskiej. Służby opisały nam, jak doszło do tego tragicznego wypadku.
Reklama.
– Do zdarzania doszło około godziny 8:30 w miejscowości Biały Bór pod Grudziądzem na drodze krajowej numer 55. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że kierujący pojazdem Marki Citroen C5, 66-letni mieszkaniec powiatu grudziądzkiego, jadąc DK 55 z kierunku Grudziądza, wykonując manewr skrętu w lewo wjechał na przejazd kolejowy wprost pod koła pociągu relacji Toruń-Grudziądz – mówi nam rzecznik KMP w Grudziądzu sierż. sztab. Maciej Szarzyński.
Mężczyzna zginął na miejscu. Jak dowiedzieliśmy się od policji, przejazd ten miał sygnalizację świetlną i dźwiękową. Nie posiadał jednak zapór. Wiadomo też, że nikomu z pociągu nic się nie stało.
Szybko ustalono tożsamość 66-latka. W zderzeniu zginął Janusz Dzięcioł. Znany był nie tylko z udziału w programie "Big Brother". Po zwycięstwie w telewizyjnym show został posłem Platformy Obywatelskiej. Przy Wiejskiej był podczas VI i VII kadencji Sejmu. W ostatnich wyborach jako bezpartyjny kandydat startował z list PSL.
– Byłem na miejscu chwilę po wypadku. Janusz zginął 100 metrów od swojego domu. Ten przejazd przez tory kolejowe jest bardzo niewygodny, bo jest to lewoskręt od drogi krajowej nr 55 i on jest nieco pod górkę. Widoczność w tym miejscu jest utrudniona. Dzięki temu przejazdowi można dojechać do domów, które są po drugiej stronie torów. Taki manewr wykonywał także były poseł Dzięcioł – powiedział Polsat News sołtys Białego Boru Jerzy Czapla.