
To fenomen i do tego bardzo pozytywny. Joe ma dopiero 14,5 tysiąca obserwujących na Instagramie, ale zdobył ich zaledwie w ciągu kilku tygodni. To zagraniczny biznesmen, który od jakiegoś czasu mieszka ze swoją rodziną w Poznaniu. Jest szalenie bogaty, tworzy unikatową kolekcję supersamochodów i przy tym wszystkim jest po prostu fajnym i miłym gościem. Właśnie dla swoich fanów wynajął całe kino, gdzie robi świąteczną imprezę.
REKLAMA
Dawno nie widziałem, żeby ktoś tak często i na bieżąco relacjonował swoje codzienne życie. Od rana do wieczora. A mimo to jest postacią dość tajemniczą. Wiadomo, że ma ok. 50 lat, jest prawdopodobnie z Wielkiej Brytanii i nie narzeka na brak pieniędzy. Oficjalnie nie zdradzał, w jakiej branży działa. Można się jednak domyślać, że w dochodowej, bo co jakiś czas widzimy, jak lata prywatnym odrzutowcem po Europie.
Z czasem okazało się, że "Joe The Collection" to tak naprawdę Joseph Amissah, który prowadzi firmę Blue Cube Aviation zajmującą się wynajmem samolotów.
Czym się zajmuje Joseph Amissah?
Joe prowadzi na Instagramie profil już od jakiegoś czasu, ale większą popularność zaczął zdobywać w ostatnich tygodniach.
Czym się zajmuje Joseph Amissah?
Joe prowadzi na Instagramie profil już od jakiegoś czasu, ale większą popularność zaczął zdobywać w ostatnich tygodniach.To za sprawką Szymona Banasia, młodego przedsiębiorcy spod Wrocławia, który jest znanym w internecie fanem i właścicielem supersamochodów. Otóż Szymon sprzedał mu ostatnio swoje dwa McLareny (600LT i 720s). Tak zaczęła się nietypowa przyjaźń dwóch panów, którzy już planuję wspólne biznesy.
Ale wróćmy do Joe'go, który tym zakupem powiększył swoją kolekcję. A w garażu poza dwoma "maczkami" ma jeszcze nie mniej kosmicznego Lamborghini Aventadora, Ferrari F12 i Rolls-Royce'a Wraith. A kolekcja lada chwila powiększy się o kolejne modele, zarówno te najnowsze, jak i klasyczne. Stąd właśnie nazwa dla całego projektu "The Collection".
Joseph Amissah kolekcjoner
Teraz w jego garażu stoi także BMW M5, unikatowy BAC Mono, kolejne Lamborghini Huyracan Evo, Porsche GT3 RS, a także klasyki takie jak Lancia Integrale czy... Fiat 126p.Znany jest także z charakterystycznego "gin dobrey", którym wita się ze wszystkimi. Poza tym i kilkoma podstawowymi zwrotami całą komunikację prowadzi po angielsku. To nie przeszkadza jednak w zwiększaniu popularności. Chętnie wchodzi w dyskusję i stara się odpowiadać większości.
Jestem wyczulony na pierdocoaching i "szerzenie miłości", ale w tym przypadku raczej o tym nie ma mowy. Joe nie jest sztuczny, sprawia wrażenie szczerego i naprawdę cieszącego się tym, co robi. Na pytanie, dlaczego właściwie relacjonuje całe swoje życie i "chwali się bogactwem", odpowiedział kiedyś w relacji, że po prostu chce pokazać ludziom życie ze swojej perspektywy, skoro wie, że ich ciekawi. Robi to głównie przez pryzmat samochodów.
Bohaterami relacji bywają także jego dzieci oraz dwa duże psy. Córka żartobliwie nazywa te auta "samochodami od wymiotowania" ze względu na zbyt sportowe wrażenia z jazdy.
Joseph Ammisah z The Collection
Piszemy o nim jednak nie tylko ze względu na profil. Otóż Joe w grudniu robi coś, czym zaskoczył nawet samego siebie. Gdy zobaczył, że tak szybko zyskuje popularność i dostaje tyle dobrych słów, postanowił zaprosić część wybranych fanów na grupowy seans do kina, gdzie wspólnie obejrzą Le Mans '66. Tak, to produkcja o samochodach i motoryzacji.Chętnych było tak wiele (z całej Polski, a nawet zagranicy), że ostatecznie wynajął część kina na wyłączność, gdzie poza seansem będzie też coś na kształt imprezy integracyjnej. Za wszystko naturalnie płaci Joe.
A to nie koniec zaskoczeń. Ci, którzy go śledzą, wiedzą, że jest największym fanem zespołu "Rat City", który jest znany z hitu "Kind of Love". I wiecie co zrobił? Spotkał się z nimi osobiście i wynajął ich, żeby wystąpili na tej imprezie. Nie ma co, niezły rozmach.
Jeśli mielibyście zostawić komuś jednego lajka, ten dla Joe'go będzie dobrym wyborem. Na pewno wniesie trochę radości i pozytywów.