– Jest mi po prostu wstyd za ten straszny 2014 rok, kiedy Polska nie przyjęła imigrantów. Nigdy nie potrafię tego zrozumieć – powiedziała Olga Tokarczuk w rozmowie z RMF FM. Pisarka po odebraniu nagrody Nobla opowiedziała też o spotkaniu z dziećmi w imigranckiej dzielnicy Sztokholmu.
Olga Tokarczuk od kilku dni przebywa w Sztokholmie, gdzie bierze udział w szeregu uroczystości związanych z przyznaniem jej nagrody Nobla. Dla polskiej pisarki wizyta w Szwecji wiąże się nie tylko z odebraniem wyróżnienia. 11 grudnia udała się do imigranckiej dzielnicy, w której mieszkają dzieci włączane do społeczności.
– Było cudownie, bardzo się wzruszyłam. I naprawdę, patrząc na te dzieci – kolorowe, w różnych ubraniach, witające mnie w różnych swoich językach – pomyślałam, jakie to bogactwo sobie Szwecja przygarnęła wraz z imigrantami. Jaki to jest potencjał różnych sposobów myślenia, wrażliwości, puli genetycznej – mówiła dla RMF FM.
Tokarczuk wspomniała też o bibliotece, w której odbyło się spotkanie z dziećmi. – Podziwiam, że jest taka biblioteka, w której te dzieci mają dostęp do książek, że się je uczy, że się z nimi obcuje, że się coś robi – wymieniała.
Noblistka nawiązała też do działań podejmowanych w Polsce wobec uchodźców. – Zawsze w takich momentach jest mi po prostu wstyd za ten straszny 2014 rok, kiedy Polska nie przyjęła imigrantów. Nigdy nie potrafię tego zrozumieć – wskazała.