W kierowanej przez Tomasza Sakiewicza TV Republika niektórzy pracownicy mieli nie widzieć pieniędzy już od września.
W kierowanej przez Tomasza Sakiewicza TV Republika niektórzy pracownicy mieli nie widzieć pieniędzy już od września. Fot. Jędrzej Nowicki / Agencja Gazeta
Reklama.
– Są w redakcji ludzie, którym są winni pieniądze jeszcze za marzec. Za projekty specjalne, czyli materiały nakręcone na zlecenie spółek skarbu państwa. Spółki zapłaciły, pieniędzy nikt nie widział – mówi w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" anonimowo jedna z pracownic stacji.
Gdy dziennikarze pytają, kiedy dostaną zaległe pieniądze słyszą, że są w tej chwili pilniejsze wydatki i jeśli komuś się nie podoba, to "wolna droga". – To potworna hipokryzja. Jak firma, w której tyle się mówi o obronie rodziny, może tak traktować ludzi? – pyta dziennikarka, której TV Republika zalega z dwiema pensjami. Mówi, że jej koledzy, którym brak odwagi i tupetu domagać się swoich praw nie dostali pieniędzy od września.
Sytuacja się powtarza. Rok temu stacja także zalegała z wypłatami. Wówczas pomogła groźba strajku. Wczesną jesienią montażyści zapowiedzieli, że nie będą pracować, jeśli nie dostaną pensji. Poszły przelewy, sprawę wyciszono. Tymczasem jak przypominają rozmówcy "Wyborczej", na parkingu pod TV Republika pojawiło się kilka nowych aut Volvo XC40. Korzysta z nich kierownictwo stacji.
– Ludzie skoligaceni z PiS bez problemu znajdują sobie pracę w mediach narodowych. A na rynku Republika w życiorysie jest raczej obciążeniem. Trzymamy się jej, bo nie za bardzo jest gdzie pójść – przyznali dziennikarze stacji podczas rozmowy z gazetą.