Jan Śpiewak został skazany prawomocnym wyrokiem sądu na karę grzywny za zniesławienie mecenas Bogumiły Górnikowskiej. Wyroku jednak nie zamierza wykonać i jako pokrzywdzony przez sąd pomocy szuka w obozie rządzącym. "Gazeta Wyborcza" opublikowała szczegóły wyroku, które stawiają aktywistę w zupełnie innym świetle.
Po uprawomocnieniu się wyroku Jan Śpiewak przedstawiany jest przez prawicowe media jako ofiara walki z reprywatyzacją w Warszawie. Aktywista został skazany za szereg wypowiedzi w mediach społecznościowych, w których twierdził, że mecenas Bogumiła Górnikowska wzbogaciła się na reprywatyzacji kamienicy, której przez pewien czas była kuratorem.
Ale sprawa, w której Śpiewak został skazany, wygląda trochę inaczej, niż sam przedstawia ją w mediach społecznościowych. Akta sprawy i uzasadnienie wyroku są utajnione nie przez złą wolę sądu, ale tak reguluje to prawo w przypadku spraw o zniesławienie. "Gazeta Wyborcza" dotarła ponadto do treści wspomnianych uzasadnień i przedstawiła kulisy rozprawy.
Miażdżące uzasadnienie
Wynika z nich, że Śpiewak już podczas rozprawy przed sądem pierwszej instancji bronił się, że oskarżenia kierowane pod adresem mecenas Górnikowskiej były tylko jego opiniami i skrótami myślowymi. Wychodzi więc na to, że złagodził ton prezentowanych na Twitterze wypowiedzi.
Ponadto sąd stwierdził, że aktywista wykorzystał swój autorytet jako osoby wałczącej z reprywatyzacją do wypowiadania osądów, które nie miały oparcia w dowodach. Z kolei druga strona dowiodła, że Górnikowska nie działała na szkodę lokatorów kamienicy, nad którą pełniła kuratelę. Mało tego, za swoją pracę zarobiła 150 złotych.
"Śpiewak podawał, że Górnikowska, córka ministra sprawiedliwości w rządzie Tuska, przejęła kamienicę metodą na kuratora, czyli podejmowała działania, które pod pozorem zabezpieczenia interesów majątkowych spadkobiercy doprowadziły do nabycia przez nią nieruchomości, przy czym było to możliwe ze względu na jej powiązania rodzinne i polityczne" – czytamy w uzasadnieniu publikowanym przez "GW".
"W rzeczywistości Górnikowska została ustanowiona kuratorem dla osoby nieznanej z miejsca pobytu, której daty urodzenia nie znała. Nigdy też nie przejęła na własność kamienicy ani nie czerpała z niej żadnych korzyści" – podsumował sąd.
Obrona Górnikowskiej obaliła też zarzut Śpiewaka, który twierdził, że mecenas zwlekała z ustaleniem daty śmierci spadkobiercy kamienicy, której była kuratorem. Archiwista pracujący dla jej kancelarii dokładnie miał opowiedzieć, na czym polegały problemy z odnalezieniem spadkobiercy i dlaczego proces ten trwał trzy lata.