W czwartek w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie projektu posłów PiS, która zakłada możliwość dyscyplinowania niepokornych sędziów. Zapisy projektu zostały poddane ostrej krytyce przez Sąd Najwyższy, a w środę wieczorem tysiące Polaków wyszły na ulice w obronie niezawisłości sędziów. Zmiany mają być wprowadzone błyskawicznie – w ramach pierwszego czytania przewidziano pięciominutowe wystąpienia dla przedstawicieli klubów parlamentarnych i koła poselskiego.
W obronie sędziów
W środę o godzinie 18 w wielu miastach w Polsce odbyły się manifestacje przeciwko nowelizacji ustawy o sądach powszechnych i Sądzie Najwyższym. Przygotowany przez PiS projekt zakłada możliwość usuwania z pracy lub przenoszenia na inne stanowiska sędziów, których władza uzna za "niepokornych". Opozycja szybko nazwała pomysł posłów PiS "Ustawą kagańcową".
Tysiące ludzie przyszło na plac przed Sejmem w Warszawie, manifestacje ściągnęły tłumy w Krakowie, Katowicach, Poznaniu, Wrocławiu, Lublinie czy Gdańsku oraz wielu innych miastach Polski. Politycy PiS zapowiadają jednak, że nie cofną się przed wprowadzeniem – ich zdaniem koniecznych – zmian w prawie.
Borys Budka poinformował na Twitterze, że posłowie KO, którzy byli nieobecni podczas porannych głosowań w Sejmie, zostali ukarani najwyższą kartą finansową. "Jesteśmy - tak jak wiele osób - po prostu oburzeni nieobecnością posłanek i posłów opozycji na tym ważnym głosowaniu. Koalicja Obywatelska podjęła kroki dyscyplinarne" – wtóruje Budce na Twitterze Barbara Nowacka.
Przemawia poseł wnioskodawca – Jan Kanthak
– Byliśmy świadkami prób wprowadzania chaosu. Totalna opozycja rości sobie prawo do opiniowania, czyje orzeczenia są ważne, a czyje nie. Straszą Polaków, że wyroki mogą być nieważne. Nie liczycie się z potrzebami Polaków – przemawiał Jan Kanthak, jeden z posłów wnioskodawców.
Poseł PiS z mównicy opowiadał o dzieleniu przez opozycję sędziów na lepszych i gorszych. Kanthak stwierdził, że to właśnie opozycja niszczy niezależność sędziowską. – My chcemy te konstytucyjne wartości chronić – zapewnił poseł wnioskodawca Jan Kanthak.
W pewnym momencie na sali pojawił się transparent z napisem "Konstytucja". Marszałek Terlecki nakazał go zwinąć, przywołując przy okazji troje posłów opozycji do porządku. Z ław opozycji słychać było okrzyki "hańba".
Borys Budka: – to co robicie, to próba wprowadzenia putinowskich standardów
– Nie ma i nie było żadnej reformy wymiaru sprawiedliwości. Żadnych nowych ustaw, które by coś poprawiły. Zamiast tego mamy próbę przykrycia wszystkich rzeczy, które bulwersują opinię publiczną. Rodzi się pytanie, dlaczego państwo to robicie? – pytał Borys Budka, gdy wszedł na mównicę.
Poseł PO przekonywał, że ustawa ma za cel przykryć dziesiątki afer, którymi żyje opinia publiczna. – Gdzie dziś jest wasz Banaś, który atakował ministerstwo sprawiedliwości?Gdzie dziś są ci, których powoływaliście na najwyższe stanowiska państwowe? Prawdziwym powodem ustawy jest paniczna próba ucieczki przed odpowiedzialnością. Wiecie, że zbliża się czas waszej porażki, że będziecie przed sądami odpowiadać. Przez cztery lata próbowaliście zagwarantować sobie bezkarność – grzmiał Budka.
– Czasy się zmieniają, ale Wy jesteście zawsze po złej stronie. To co robicie, to próba wprowadzenia putinowskich standardów. Chcecie mieć swoich sędziów, którzy będą was potem uniewinniać. Każdy, kto wystąpi przeciwko elementarnym zasadom, będzie w przyszłości rozliczony – zakończył swoje wystąpienie Budka.
– Trudno jest się powstrzymać przed komentarzem, ale się powstrzymam – skwitował wystąpienie posła prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.
Władysław Kosiniak-Kamysz: – to nie jest akt prawdy, to akt zemsty
– Macie w nazwie prawo i sprawiedliwość. Chcecie zmienić prawo, żeby ukraść sprawiedliwość. To za waszych rządów spadło zaufanie do sądów. Postępowania się wydłużyły. To jest efekt waszych niby reform. Chcecie Polakom ograniczyć prawo do sprawiedliwości przez zakneblowanie sędziów – mówił Władysław Kosiniak-Kamysz.
Przewodniczący PSL powiedział do posłów PiS, że nie mają zdolności do reformowania, bo nie dyktują nimi dobre intencje. – Polacy mają prawo do bezstronnych niezależnych i niezawisłych sądów. Doprowadziliście do skrajnego upolitycznienia sędziów – przekonywał polityk.
– Najgorsza tyrania to ta, która spełnia się w obliczu niby-prawa – powiedział Kosiniak-Kamysz. Na koniec przewodniczący PSL przypomniał, że opozycja też musi się uderzyć w piersi i przeprosić, choćby za to, że dziś zabrakło posłów podczas porannych głosowań. To właśnie z powodu ich nieobecności w ogóle projekt trafił dziś pod obrady Sejmu. Szef ludowców podziękował wszystkim, którzy w środę protestowali w obronie wolnych sądów.
Radziecki rodowód ustawy
– Czy ja mam się zwracać per pan, czy per towarzyszu? Przecież ta ustawa swój rodowód ma u radzieckich teoretyków prawa. Dlaczego boicie się powiedzieć, że tą ustawą robicie krok w kierunku polexitu? – pytała z mównicy posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz. – Chcecie zachwiać trójpodziałem władzy. To są wasze standardy – dopowiedział Krzysztof Śmiszek z Lewicy.
– My oczywiście nie popieramy tej ustawy, ale nie popieramy też takich metod. Rządzić ma sprawiedliwość, a nie lud – tłumaczył Janusz Korwin-Mikke, który stwierdził, że to władza ma pisać ustawa, a nie lud protestujący na ulicach.
– Ten projekt jest niedopuszczalny. Potwierdziło to biuro analiz sejmowych. Wasze biuro. Stwierdzono, że projekt łamie polską konstytucję i przepisy prawa europejskiego. Chcecie ręcznego sterowania, by chronić swoich ludzi. Sędziowie muszą być niezłomni, bo nadchodzi godzina próby: czy będą niezależni, czy zostaną sługami władzy – wykrzyczał z mównicy poseł Robert Kropiwnicki.
Wolne sądy
W pewnym momencie na sali było słychać skandowanie hasła "wolne sądy". To krzyczeli zgromadzeni na galerii sejmowej. Po chwili goście się uspokoili i można było prowadzić dalej obrady. Do końca obrad nie wyjaśniło się, co tak na prawdę zaszło na galerii.
– Jest wiele szumu medialnego wobec tej ustawy. Kłamliwie przypomina się, że w innych krajach nie ma przepisów dyscyplinowania sędziów – stwierdziła posłanka PiS Violetta Porowska. Posłanka przypomniała, że sędziów można dyscyplinować w takich krajach, jak Chorwacja, Rumunia czy Niemcy.
– Czy teraz powołacie sędziów ludowych? Tysiące ludzi, którzy wyszli wczoraj na ulice, oni wiedzą, że to co robicie, to polexit. Ludzie będą się bali, że sąd nie jest niezawisły. Ludzie na ulicach protestują i pytają "coście pisowcy uczynili z tą krainą" – odpowiedziała posłance PiS Barbara Nowacka.
Sławomir Nitras do posłów dobrej zmiany: – wszyscy jesteście Banasiami
– Taki projekt powinien przedstawiać ktoś poważniejszy – zaczął swoje przemówienie Sławomir Nitras. – Nie pozwalaj sobie – można było usłyszeć z ław poselskich. – Dlaczego nie znamy stanu majątkowego Morawieckiego? Dlaczego nie przesłuchujemy posła Kaczyńskiego, choć został posądzony o przyjęcie łapówki. Kryjecie swoich. Wy wszyscy jesteście Banasiami – krzyczał ze sceny poseł PO.
– Czy już państwo przygotowujecie akt odstąpienia od traktatu lizbońskiego, podpisanego przez Lecha Kaczyńskiego. Czy przygotujecie się do unii z San Escobar? – kpiła z posłów PiS posłanka Anita Kucharska-Dziedzic.
– Wasze głosy o reformie od czterech lat słyszymy. Największym symbolem jest Trybunał Konstytucyjny i pani Przyłębska. Mam wrażenie że pani Przyłębska więcej wydaje obiadów Kaczyńskiemu niż wydaje wyroków. Zachowujecie się jak bolszewicka grupa rekonstrukcyjna, chcąc wprowadzić bolszewickie prawo. Ja wyciągnąłem wnioski i dziś potrafię przerwać przeklinanie. Wy nie potraficie przerwać niszczyć państwa – stwierdził Sławomir Nitras.
"Panie marszałku, wysoka izbo, kolesie Banasia" – Szłapka o bezkarności PiS
– Wy chcecie zmienić tryb wyboru pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, bo chcecie, żeby go wybrał jeszcze Andrzej Duda, bo boicie się, że Duda przegra wybory. A to dlatego, że pierwszy prezes SN jest przewodniczącym Trybunału stanu. Źródłem tej ustawy jest wasz strach, tchórze, przed odpowiedzialnością. Boicie się – w tak ostrych słowach zwrócił się do posłów PiS Andrzej Szłapka.
– To jest wasza wina, że część posłów staje po stronie opozycji – odpowiedziała na zarzuty opozycji posłanka PiS Teresa Wargocka. – Wrzucacie tę ustawę, gdy Polacy zobaczyli, jak wasi ludzie okradają PCK, a Banaś prowadzi szemrane interesy – odpowiedział Arkadiusz Myrcha z PO.
– Który z ekspertów służył opinią, kto napisał uzasadnienie, kto pracował nad tą ustawą i od kiedy? Jeśli nie dostaniemy odpowiedzi na te pytania to będziemy wiedzieć, że to projekt rządowy – pytała Barbara Dolniak. – Czy autorem tego projektu nie jest czasem komunistyczny sędzia Kryże? – dopytywał Michał Szczerba.
Skoro święta, to czas na prezent
– Nie ma pan poczucia absmaku, że forsuje pan projekt niekonstytucyjny? Czy nie ma pan poczucia wstydu, że prokuratorzy zamiast przestępców, będą ścigać sędziów. Ponieważ idą święta, to życzę panu wszystkiego dobrego. Mam dla pana prezent. To jest konstytucja – zwróciła się do Jana Kanthaka Katarzyna Piekarska, zeszła z mównicy i wręczyła posłowi egzemplarz stawy zasadniczej.
Gdy posłowie zakończyli zadawać pytania, na mównicę wszedł minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Mówił o "zawieszeniu się" polskich sędziów, na których jego zdaniem wywierane są ogromne naciski. – Nie pozwolimy, aby politykierstwo, które weszło na sale sądowe, miało wpływ na polski wymiar sprawiedliwości. Nie przeszkadzajcie nam wziąć odpowiedzialności za tę reformę, którą przeprowadzimy do końca – mówił Ziobro.
– Aby można było tę reformę doprowadzić do końca, nie można pozwolić, by system został poddany systemowemu procesowi anarchizacji i chaosu – przekonywał Ziobro tłumacząc, że nikt nie może mięć prawa podważać statusu sędziego mianowanego przez prezydenta.
Gdzie jest przewodniczący KRS?
Po przemowie Zbigniewa Ziobry, który w ostatnich słowach zaapelował do opozycji, by ta pomogła rządowi zreformować sądownictwo, na mównicę wszedł Cezary Grabarczyk. Poseł, powołując się na zapisy konstytucyjne, przypomniał, że podczas debaty powinien być obecny przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa, by móc odpowiedzieć na pytania czy zarzuty.
Grabarczyk próbował się dowiedzieć, czy przewodniczący KRS został zaproszony na obrady. Następnie wystąpił z wnioskiem formalnym o zawieszenie obrad do czasu, jak szef KRS będzie mógł pojawić się na sali. Wniosek został odrzucony przez Elżbietę Witek.
Wniosek poparli jeszcze raz posłowie wnioskodawcy. Sebastian Kaleta przytaczał przepisy obowiązujące w różnych krajach Unii Europejskiego, które w jego ocenie są jeszcze ostrzejsze, niż te zaproponowane w nowelizacji ustawy o sądach powszechnych i SN. Po wystąpieniu Jana Kanthaka marszałek Sejmu Elżbieta Witek zarządziła półgodzinną przerwę w obradach.
Głupia porażka opozycji
W czwartek rano ważyły się losy projektu nowelizacji ustawy o sądach powszechnych i Sądzie Najwyższym. Posłowie musieli zadecydować, czy projekt w ogóle trafi pod obrady Sejmu. Arytmetyka sejmowa wskazywała na to, że głos opozycji nie ma żadnego znaczenia z powodu przewagi PiS. Ale gdy przyszło do głosowania okazało się, że na sali zabrakło 32 posłów obozu "dobrej zmiany".
Projekt przepadły w głosowaniu i trafił do kosza, gdyby posłowie opozycji przyszli rano do pracy. I większość faktycznie przyszła, ale nie wszyscy. Zabrakło dziesięciu posłów KO, ośmiu posłów lewicy, z PSL nie było dziewięciu, a z Konfederacji dwóch. Ich nieobecność zaważyła na wyniku porannego głosowania.
Po przerwie w obradach posłowie wrócili na salę obrad. Padły jeszcze dwa wnioski formalne z prośbą o ogłoszenie przerwy w obradach. Następnie wysłuchano trzech wniosków formalnych składanych przez Kamilę Gasiuk-Pihowicz, Krzysztofa Śmiszka i Krzysztofa Paszyka, ale nie miały one już większego wpływu na przebieg dalszej części obrad. Elżbieta Witek zarządziła głosowanie.
Wniosek o odrzucenie projektu po pierwszym czytaniu przepadł. Oznacza to, że teraz ustawą kagańcową będą się zajmować posłowie z komisji sprawiedliwości. Opozycja przegrała niejako na własne życzenie.
Za wysłaniem projektu do dalszych prac w komisji głosowało 226 posłów PiS. Przeciwko było 214 posłów, 130 z klubu KO, 46 z Lewicy, 28 z PSL-Kukiz'15, 9 z konfederacji i jeden niezależny.