Prawo i Sprawiedliwość dba o "swoich". Pokazują to ostatnie dwa miesiące po wyborach. Posłowie i posłanki, których wyborcy nie wybrali do parlamentu, trafiają na rządowe stołki lub do państwowych spółek. Jedną z takich osób jest Dorota Arciszewska-Mielewczyk. Nie udało jej się zdobyć mandatu senatora, więc PiS zrobiło z niej szefową Polskich Linii Oceanicznych – podaje "Dziennik Bałtycki".
Dorota Arciszewska-Mielewczyk jeszcze do październikowych wyborów była posłanką Prawa i Sprawiedliwości. Zasiadała w sejmowych ławach od 22 lat. W październiku startowała jednak do Senatu i poległa. Przegrała wyborczy pojedynek o senatorski mandat z Kazimierzem Kleiną z KO.
Ale PiS nie zapomina o swoich ludziach. Prokurator stanu wojennego Stanisław Piotrowicz (PiS) nie dostał się do Sejmu, ale został za to sędzią w trybunale Julii Przyłębskiej. Podobnie było ze Zbigniewem Gryglasem, który na otarcie łez po czerwonej kartce od wyborców dostał stołek w resorcie aktywów państwowych.
Z kolei Arciszewska-Mielewczyk, według informacji "Dziennika Bałtyckiego", została szefową państwowej spółki – Polskich Linii Oceanicznych, którymi wcześniej kierował Krzysztof Adamczyk.
– Od poniedziałku zaczynam nową pracę. To nowy etap w życiu, wytyczam sobie nowe cele. Na pewno będę chciała wykorzystać moje doświadczenie z jak najlepszym skutkiem. Zawsze z całą mocą angażowałam się w to co robię, dlatego zamierzam pracować dla PLO na wysokim poziomie – powiedziała gazecie po wyborze Dorota Arciszewska-Mielewczyk.