Żaden film i serial nie zdominował tak 77. gali wręczenia Złotych Globów, jak pożary lasów w Australii. To właśnie z tego powodu jeden z laureatów, Russel Crowe, nie pojawił się w Hollywood. Prestiżową nagrodę w jego imieniu odebrała Jennifer Aniston.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
To drugi Złoty Glob w karierze australijskiego aktora. Pierwszego otrzymał za pamiętną rolę w filmie "Piękny umysł". Tym razem zgarnął nagrodę za trudną do rozpoznania kreację w miniserialu "Na cały głos".
Jeniffer Aniston wyjaśniła, że aktor został w swoim domu w Australii, by chronić rodzinę przed niszczycielskimi pożarami lasów. Przeczytała przygotowane przez Crowe'a przemówienie.
"Nie ma wątpliwości, że tragedia dziejąca się w Australii, ma źródło w zmianach klimatycznych. Musimy działać w oparciu o naukę, przenieść globalną siłę roboczą na energię odnawialną i szanować naszą planetę za to, jakim jest wyjątkowym i niesamowitym miejscem. Tylko w ten sposób będziemy mieć przed sobą przyszłość" – wygłosiła aktorka, nie kryjąc przy tym wzruszenia.
Russel Crowe na własnej skórze odczuł skutki trwających od miesięcy pożarów. W listopadzie jego posiadłość w Australii spłonęła, gdy był na wyjeździe. Obecnie zbiera pieniądze na ratowanie Australii i angażuje się w pomoc humanitarną.
Do obecnej sytuacji w Australii w swoich wystąpieniach nawiązali też Joaquin Phoenix, Ellen DeGeneres oraz Patricia Arquette. Z kolei aktorka Cate Blanchett, która podobnie jak Crowe urodziła się w Australii, podziękowała ze sceny ochotniczej straży pożarnej, która walczy z żywiołem w jej kraju.