Ciągle się kłócicie, macie do siebie o wszystko pretensje, w partnerze drażni was właściwie wszystko, ale mimo tego nie chcecie się rozstać? Być może to odpowiedni moment na przerwę w związku.
"Zróbmy sobie przerwę" – czy te słowa mogą oznaczać coś dobrego? Czy nie jest to przypadkiem zawoalowany i mniej bolesny sposób na powiedzenie komuś "żegnaj"? I takie przypadki zna historia, ale oddech od siebie może też okazać się dobrym pomysłem. Trzeba jednak zastanowić się nad kilkoma istotnymi kwestiami.
Po co właściwie ta przerwa?
Dlaczego potrzebujemy przerwy? Na to pytanie warto odpowiedzieć sobie przed podjęciem decyzji. Być może okaże się, że rzeczywiście nie ma ona sensu i że będzie jedynie sztucznym przedłużaniem i tak nieistniejącego – w znaczeniu emocjonalnym – związku.
– Kiepskim rozwiązaniem jest wtedy, kiedy propozycja przerwy jest tak naprawdę chęcią rozstania się. Jednak nie mamy odwagi, żeby ostatecznie zakończyć związek, nie potrafimy wziąć odpowiedzialności za tę decyzję. Trochę się tego boimy. Być może mamy poczucie winy wobec drugiej osoby. Wtedy nie ma to sensu, bo jest tylko przedłużaniem agonii w związku – mówi psycholog i psychoterapeutka Agata Wilska.
Przerwa może być sensownym rozwiązaniem, gdy obydwoje czujecie, że chcecie być ze sobą, ale stało się coś, co sprawia, że ostatnimi czasy trudno wam ze sobą wytrzymać. Zależy wam na sobie, dlatego nie chcecie z siebie rezygnować.
W takim przypadku czas spędzony bez partnera jest szansą na przyjrzenie się relacji z dystansu. Na przeanalizowanie tego, co dzieje się nie tak, gdy nie targają wami emocje oraz na zrozumienie siebie i swoich uczuć.
– Czasami przerwa się przydaje, żeby nabrać dystansu. Gdy jesteśmy w dużych emocjach i za blisko centrum zdarzeń, to bez ochłonięcia, bez przyjrzenia się temu z boku, trudno o właściwe reakcje i właściwe decyzje. Kilka dni oddzielnie może naprawdę pomóc. Jestem jednak zwolenniczką zajmowania się różnymi kwestiami w relacji, będąc w kontakcie. Nie jestem szczególną fanką przerw. Uważam, że takie rozwiązanie jest raczej ostatecznością i warto korzystać najpierw z innych – stwierdza Agata Wilska.
Spróbowanie czegoś nowego
Jeśli przerwę w związku traktujecie (lub traktuje jedna ze stron) jako szansę na spróbowanie czegoś innego, nowego, czyli na spotykanie się z innymi osobami, lepiej zdecydować o rozstaniu niż oszukiwać samego siebie lub dawać nadzieję partnerowi, co tylko wydłuży męki. Poza tym, nawet jeśli zdecydujecie się na kontynuowanie związku, to trudno będzie odzyskać zaufanie.
– Moim zdaniem to nie jest właściwa droga. Pomijam już aspekt etyczny, w końcu w tym wariancie tak naprawdę wykorzystujemy obie strony. Tą, z którą robimy sobie przerwę, jak i tą, którą chcemy sobie sprawdzić. Jest to nieuczciwe i generuje więcej problemów później: nieufność, żal, zaleganie emocji – wyjaśnia psycholog.
Nie oszukujmy się także, że zajęci poznawaniem kogoś nowego, będziemy w stanie przeanalizować nasz związek. Warto też zastanowić się czy uczucie między wami na pewno już nie umarło i nie da się reanimować związku i czy przerwa to bardziej krok w kierunku rozstania, czy ratowania tego, co jest między wami.
Przerwa w związku nie może też być ucieczką od problemów. Nie ma możliwości, że po niej wrócicie do siebie, nie przepracowując tego, co było źle, a jednak stworzycie wzorowy związek.
Decyzja o przerwie musi być też decyzją wspólną. Jeśli nalega na nią jedna osoba lub jedna osoba zdecydowała o niej sama, nie wróży to nic dobrego.
– Przerwa nie powinna być pierwszym pomysłem, który przychodzi do głowy za każdym razem, gdy w związku pojawia się kryzys. Nie może być ucieczką od problemu i zamiataniem sporu pod dywan. Będąc w związku potrzebujemy nauczyć się radzenia sobie z trudnymi sytuacjami, a przerwy, w tej nauce nie pomagają – podkreśla Agata Wilska.
To warto ustalić
Przede wszystkim trzeba ustalić, jak w tym czasie będą wyglądały wasze kontakty, czy spotykacie się z innymi, czy jednak jesteście sobie wierni. Wiele zależy również od tego, czy mieszkacie razem czy osobno, czy łączą was jakieś zobowiązania czy nie.
Warto jednak naprawdę od siebie odpocząć. Nie dzwonić, nie pisać, nie zaczepiać. Taka przerwa, gdy jednak cały czas jesteście obok, nie pozwoli zostać sam na sam z własnymi myślami i dostrzec sedno problemu.
Ile to potrwa? Tu też powinna paść konkretna odpowiedź. Brak określenie tego terminu może powodować niepokój i wydłużać ten czas w nieskończoność. Trzeba wiedzieć, kiedy spotykacie się, aby podjąć jakąś decyzję. Zdaniem niektórych tydzień to jednak trochę zbyt krótka przerwa. Zbyt krótka, żeby poukładać sobie w głowie pewne sprawy.
– Rozumiem, że są takie sytuacje, w których trudno to określić np. jeśli leczymy rany po zdradzie. Osoba zdradzona może nie wiedzieć, ile czasu będzie potrzebowała na to, aby odzyskać zaufanie, jeśli w ogóle chce próbować. Mam taką pacjentkę, która została przez męża zdradzona. Poprosiła go, aby się wyprowadził i powiedziała, że nie ma pojęcia, ile to potrwa, bo nie wie, jak długo będzie na niego zła. Mąż się na to zgodził. Minęło jednak pół roku i ona nadal nie wie, nadal nie daje żadnego sygnału mężowi na jakim jest etapie, czy skłania się bardziej ku temu by postarać się naprawić coś w związku, czy jednak ku rozstaniu – podaje przykład Agata Wilska.
Psycholog dodaje także, że długość przerwy, jeśli w ogóle podejmujemy taką decyzję, powinna być w jakiś sposób proporcjonalna do problemu. – Trudno robić sobie przerwę półroczną tylko dlatego, że ktoś nas irytuje, bo nie opuszcza klapy od sedesu – zaznacza.
Szansa na nowe otwarcie
Skupmy się na tych przerwach, które są sensowne i uzasadnione. Decyzja o podjęciu takiego kroku może być pewnego rodzaju remedium na napięcie, które wytworzyło się między wami. W natłoku codziennych obowiązków trudno jest znaleźć chwilę na przyjrzenie się sobie i swojemu partnerowi z dystansu.
– Na przerwę można się zdecydować, kiedy sprawdziliśmy już różne rozwiązania i żadne się nie sprawdziło. W myśl zasady, jeśli coś nie działa, to zrób coś innego, szukamy innych sposobów – mówi moja rozmówczyni.
Nie można ukrywać, że istnieje też i taki scenariusz, który zakłada, że poczujesz, że lepiej ci samej/samemu, ale wielce prawdopodobne jest też to, że dzięki przerwie uzmysłowisz sobie, jak ważny jest dla ciebie partner, i zaczniesz znowu dostrzegać jego zalety. Zwyczajnie zaczniesz tęsknić.
Wspomniany już wielokrotnie dystans pozwoli też zrozumieć, co właściwie jest problemem w waszej relacji, co sprawiło, że nie potraficie się dogadać. Być może oczekujecie od związku czegoś zupełnie innego. Po powrocie do siebie możecie próbować naprawić to sami lub skorzystać ze wsparcia specjalisty. Oczywiście jeśli uznacie, że rzeczywiście jest co ratować.
Przerwa nie jest dobrym rozwiązaniem, gdy nie mamy na nią pomysłu. Musimy dokładnie wiedzieć, po co nam ona i jak chcemy ją wykorzystać. Czy chcemy coś przemyśleć, czy chcemy nad sobą popracować w jakimś obszarze, a może chodzi o pójście na terapię, żeby poukładać pewne kwestie w głowie?
Agata Wilska
psycholog
Jestem też ostrożna w myśleniu o przerwie jako o czasie na wyszalenie się. Oczywiście zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że u niego to się sprawdziło. W moim poczuciu jest to raczej wyjątek od reguły, niż reguła.
Mam taką parę w gabinecie. Poznali się bardzo wcześnie i po kilku latach zrobili sobie roczną przerwę. W tym czasie spotykali się z innymi, po czym do siebie wrócili. Dziś są małżeństwem prawie 20 lat. Zazwyczaj jednak po wszystkim pojawiają się pytania i niepokoje: Co robiłeś w czasie tej przerwy? Czy o mnie myślałeś/myślałaś? Czy tęskniłeś?