Opozycja próbowała zerwać kworum (230 posłów) przy głosowaniu nad ustawą o rekompensacie dla mediów publicznych. Niestety, dwie posłanki klubu PO-KO zamiast wyjąć karty do głosowania, zagłosowały przeciw.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
To sprawiło, że głosowanie było ważne i PiS znów wygrał. Zjednoczona Prawica ma co prawda 235 posłów, ale mogła doznać niespodziewanej porażki. Siedmioro posłów PiS nie pojawiło się bowiem na głosowaniu nad ustawą o rekompensacie dla mediów publicznych.
Według tego projektu publiczni nadawcy, w tym oczywiście TVP służąca partii rządzącej jako narzędzie prymitywnej propagandy, mogą dostać 2 miliardy złotych zastrzyku finansowego z budżetu państwa. Mają to być wpływy w ramach rekompensaty za brak środków z abonamentu w ostatnich latach.
Przy 228 posłach PiS głosowanie mogło zostać uznane za nieważne z powodu zbyt niskiej frekwencji – poniżej 50 proc. z 460 uprawnionych do głosowania. Wystarczyłoby wtedy, że wszyscy posłowie opozycji nie wzięliby w nim udziału.
Niestety, poza 228 członkami klubu partii rządzącej głos oddały dwie posłanki opozycji: Iwona Śledzińska-Katarasińska oraz Małgorzata Tracz z PO-KO. I to wystarczyło.
Ostatnio głośno było także o prestiżowej porażce w głosowaniu dotyczącym tzw. ustawy represjonującej sędziów. Najpierw z ust czołowych polityków formacji opozycyjnych słychać było słowa o zamachu na władzę sądowniczą.
Już w Sejmie okazało się, że PiS ma tego dnia za mało parlamentarzystów w gmachu. Podobnie było jednak z opozycją – niektórzy posłowie zwyczajnie mieli ważniejsze rzeczy na głowie niż ważne głosowanie. Jeszcze gorsze jednak były ich wymówki. A PiS ustawę przepchnęło.