Miasto jest dla wszystkich, tak samo jak "Miasta" – nowy magazyn miejski. Dla urzędniczki, hipstera i aktywisty. Na lewo i na prawo. O kulturze, architekturze i o ludziach. Po prostu o wszystkim co boli, porusza i dotyka mieszkańców miast. Do naszych rąk trafił właśnie zerowy numer: "Mieszkanie - prawem czy towarem?". Odważny.
„Coraz więcej z nas nie ma gdzie mieszkać. My dwie akurat mamy, bo dostałyśmy mieszkania od rodziny i płacimy niskie czynsze. Ale ile osób nie jest w takiej komfortowej sytuacji? Ile osób nie dostanie własnego mieszkania na start? Setki, tysiące, miliony?” Zaczynacie ostro. „Miasta” to magazyn interwencyjny?
Joanna Erbel, redaktorka: Jak wszystko dziś. „Miasta” to jednak przede wszystkim magazyn wielkomiejski, który będzie poruszał wszelką tematykę. Będzie tu miejsce zarówno dla ważnych problemowych tekstów, ale także dla kuchni, mody czy designu. Nie chciałyśmy ograniczać się tylko do interwencji, choć jako społeczniczki takie tematy są nam bliskie.
No właśnie, zarówno ty jak i Marta Żakowska, która jest współredaktorką, jesteście miejskimi aktywistkami. „Miasta” to magazyn dla waszego środowiska?
Naszym magazynem chcemy trafić zarówno do społeczników jak i urzędników. Chcemy, żeby nasz magazyn był przestrzenią, która połączy te dwie grupy i pomoże znaleźć wspólny język. W końcu problemy, które poruszamy na jego łamach dotyczą obu stron.
Da się dotrzeć do tak różnych środowisk w ten sam sposób?
Oczywiście. W Polsce pokutuje mit nieprzystępnego, wrogiego urzędnika. Jest to jednak stereotyp, który bywa krzywdzący. Znam dobrze i jedno i drugie środowisko i wierzę, że można się dogadać. Jednym z naszych celów jest właśnie uwspólnienie języka obu grup. Przed nami nikt jeszcze tego nie próbował. „Miasta” wypełniają pewną niszę, która do tej pory była zaniedbana.
Na czym wzorowałyście się tworząc pismo?
Na wszystkim tym, co dla nas ważne i inspirujące. Jest tu trochę „Przekroju”, trochę magazynu WAW, Res Publici. Tworząc magazyn zależało nam jednak najbardziej na tym, żeby nie skupiać się tylko na problemach naszego kraju, ale żeby przyglądać im się w szerszym, zagranicznym kontekście. W pierwszym numerze jest chociażby wywiad z Marią Palme, która jest szefową Szwedzkiego Związku Lokatorów, który co ciekawe, ma więcej członków niż szwedzka partia Socjaldemokratyczna, i tekst architekta, Jana Strumiłło o szwajcarskiej spółdzielni mieszkaniowej.
Wielkomiejska. Najogólniej mówiąc nasze pismo krąży wokół trzech haseł: miejska demokracja, ekologia i partycypacja. To są dla nas rzeczy najważniejsze.
Pierwszy, zerowy numer, który dostępny jest już na waszej stronie, dotyczy problemu mieszkań. O czym będzie traktował kolejny?
Następny numer poświęciłyśmy uspołecznianiu przestrzeni. Zależy nam, żeby każde, kolejne wydanie „Miast” dotykało innego problemu i podchodziło do niego z bardzo różnych stron. Do tej pory nie powstało jeszcze pismo, które na warsztat brałoby tak różną tematykę. My chcemy to zmienić, stworzyć wielogłos, w którym każdy znajdzie coś dla siebie.
Rzeczywiście nazwa sugeruje takie rozwiązanie. „Miasta” skierowane są jednak do wszystkich. Niezależnie od tego czy są to mieszkańcy metropolii, czy małych miasteczek. Ważne, że są ludźmi nieobojętnymi na sprawy innych.
Brzmi bardzo lewicowo.
Z takiego wywodzimy się środowiska, ale nie chcemy, żeby „Miasta” w jakikolwiek sposób były magazynem politycznym. Nie zamykamy się na żadną z opcji, tylko otwieramy na miejskie problemy. W końcu to, co nas wszystkich łączy, to przestrzeń, w której mieszkamy.
W środę, 05 09 2012, w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie (ul. Pańska 3) o godzinie 18:30 odbędzie się promocja pierwszego numeru dwumiesięcznika Miasta.
Wydawcą "Miast" jest Instytut Badań Przestrzeni Publicznej, Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie i Fundacja Badań Przestrzeni Publicznej TU.