Krystyna Szyszko, wdowa po zmarłym w ubiegłym roku byłym ministrze środowiska Janie Szyszce, uderzyła w Telewizję Polską i Jacka Kurskiego. Na sympozjum w toruńskiej Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej mówiła, że jej mąż, nawet tuż przed śmiercią, miał zamknięte drzwi do telewizji publicznej.
– Dziękuję Radiu Maryja i Telewizji Trwam, gdzie mąż mógł występować i bez ograniczeń się wypowiadać. To były jedyne media, do których mógł przyjść i mówić – przyznała Krystyna Szyszko. Wspomniała o tym podczas wystąpienia w ramach sympozjum "Oblicza ekologii", organizowanego ku czci Jana Szyszki.
Wdowa po zmarłym polityku wykorzystała swoją obecność w Toruniu, by ujawnić kilka faktów dotyczących jej męża i jego politycznej działalności. – Nie wiem czy państwo wiecie, że miał zakaz występowania w telewizji publicznej. Miał zakaz do końca. Nawet tuż przed śmiercią, to była kampania wyborcza. Współpracownicy męża próbowali rozmawiać z dziennikarzami, ale oni rozkładali ręce – tłumaczyła.
Krystyna Szyszko nie ma wątpliwości, że to Jacek Kurski od początku do końca pilnował tego, żeby drzwi TVP dla jej męża były zamknięte. – To są fakty, których jest wiele. Mam nadzieję, że będę miała okazję powiedzieć o tej ciemniejszej stronie, ponieważ ona jest. Nie było tak różowo – podkreślała.
W dalszej części wdowa po prof. Szyszce zauważyła też, jak potraktował jej męża jeden z przedstawicieli PiS. – Mówi się, że opozycja krytykuje. Od tego jest opozycja, a mężowi w pewnym sensie dawało to satysfakcję. Mówił: idę w dobrym kierunku. Największe ciosy były jednak od swoich – wspominała.
– Mąż spotkał się z zarzutem, że chwali się wiedzą i ich denerwuje. Chodził o Unię Europejską. Usłyszał to od ważnej osoby w PiS. Miał zarzut, że korzysta ze swojej wiedzy – dodała.
Cały panel dyskusyjny w ramach sympozjum opublikowało na YouTube Radio Maryja. Krystyna Szyszko zabrała głos w 54. minucie nagrania.