Koszmarne stylizacje rodem z wiejskiej dyskoteki, jeszcze gorsze zdjęcia i dramatyczny poziom wpisów. Polski internet zalewają blogi szafiarskie, prowadzone przez osoby, które o modzie po prostu nie mają pojęcia.
Być szafiarką jest fajnie! Można z dnia na dzień stać się gwiazdą internetu, być zapraszanym na pokazy i dostawać darmowe ciuchy. Tak dziś myśli wiele młodych dziewczyn, które postanawiają zaistnieć w wirtualnym świecie. Niestety, prowadzenie bloga modowego jest trudniejsze niż się im wydaje.
„Ja postanowiłam połączyć militarną jesienną parkę z krótkim gorsetem, ołówkową spódnicą i do tego kowbojki. Ten miks wyszedł dla mnie bardzo pozytywnie”, „Azteckie wzory na sukienkach z Bershki mnie nie zachwyciły i nie stałam się ich fanką. Stałam się fanką za to fasonu sukienki na którym je drukowano. Dłuższą chwilę szukałam takiej luźnej bawełnianej wersji. Udało mi się to na Allegro. Wzór jest szalony ale całkiem inny. Bardzo kojarzy mi się z latami 80”. To tylko niektóre „perełki” znalezione w sieci. Nie jestem pewna, czy ich autorki piszą pod wpływem nielegalnych substancji, czy po prostu na lekcjach polskiego przeglądały katalogi mody wysyłkowej, zamiast czytać np. „Kordiana”.
Kaleczenie ojczystego języka jest wśród polskich blogerek prawdziwą epidemią. Jeśli jednak tekstom w stylu: „inspirowałam się Stanami Ameryki a konkretnie ich kulturą znaczy flagą” towarzyszą ciekawe stylizacje, to można ich autorkom nieco odpuścić. Nikt nie jest doskonały! Niestety, wielu młodym dziewczynom wydaje się, że jeśli lubią chodzić na zakupy i chociaż raz zrobiły pumeksem dziurę w jeansach, to są specjalistkami od mody. Wystarczy, by zostać szafiarką! Efektem bezkrytycznego podejścia są stylizacje typu puchowa kurtka, kowbojki i czapka Mikołaja czy look a’la perwersyjna sekretarka (minisukienka w galaktykę plus kozaki ze skaju za kolano).
Żeby stworzyć dobrego bloga modowego, nie trzeba być wcale milionerem. To nie zasobność portfela świadczy o udanej stylizacji. Wystarczy kochać modę, mieć gust i wyczucie. A tego niektórym „szafiarkom” zdecydowanie brakuje.