"Zabierają głos wyłącznie w zmasowanym ataku. W pojedynkę są słabi". "Newsweek" o gwiazdach PiS w PE
redakcja naTemat
02 lutego 2020, 20:46·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 02 lutego 2020, 20:46
"W Brukseli europosłowie prawicy kreują się na obrońców polskich interesów. W rzeczywistości przegrywają na wszystkich frontach" – pisze Aleksandra Pawlicka w najnowszym "Newsweeku". W artykule zatytułowanym "Bojownicy polexitu" ukazała, jak od kuchni wygląda praca wysłanników PiS do europarlamentu.
Reklama.
"Takiego kopania rowu dzielącego nas i UE nie było"
Tłem artykułu są oczywiście ostatnie wydarzenia. Wielka Brytania opuściła Unię Europejską i wielu zastanawia się, czy Polska nie pójdzie w jej ślady. Reporterka "Newsweeka" zwraca uwagę a, że europosłowie prawicy unikali mediów i nie chcieli odpowiadać na pytania, które wywołał "ojciec brexitu" Nigel Farage. Na konferencji przyznał, że "Polska jako następna opuści Unię".
Tarcia na linii PiS-UE zaczęły się kilka lat temu, w związku z obawami ws. łamania praworządności przez polski rząd. – Takiego kopania rowu dzielącego nas i UE dotychczas nie było. Owszem, były spory, różnice poglądów, ale o interes Polski walczyliśmy wspólnie – mówi "Newsweekowi" Janusz Lewandowski, który mandat eurodeputowanego sprawuje już kolejną kadencję, a w latach 2010–2014 był komisarzem UE ds. budżetu.
Jego zdaniem, psucie zaczęło się w 2016 roku. Wtedy to Beata Szydło jako premier przyjechała do europarlamentu na pierwszą debatę o stanie demokracji w Polsce. Na spotkaniu z polskimi deputowanymi apelowała, by "brudy prać we własnym domu". Jeszcze tego samego dnia PiS dostarczyło do skrzynek 751 eurodeputowanych broszurkę po polsku i angielsku poświęconą atakowi na rząd PO-PSL.
PiS-owski bojkot dotyczy także urzędników państwowych. "Gdy do europarlamentu przyjechał marszałek Senatu Tomasz Grodzki, na spotkaniu nie zjawił się żaden deputowany PiS" – czytamy w artykule. Z kolei polska ambasada w UE stała się przybudówką partii Jarosława Kaczyńskiego. To własnie w niej spotykają się europosłowie na naradach.
"W pojedynkę są słabi"
– Prawdziwa robota w Parlamencie Europejskim – mówił "Newsweekowi" prof. Marek Belka – odbywa się w komisjach, w grupach roboczych, w czasie merytorycznych negocjacji, a tam Prawa i Sprawiedliwości nie słychać. Oni są głośni tylko wtedy, gdy chodzi o ceremoniał, o teatr.
– Zabierają głos wyłącznie w zmasowanym ataku – dodała posłanka opozycji. – W pojedynkę są słabi. Tak samo zresztą poruszają się po parlamencie. Zawsze ławą, w kupie, żeby sprawić wrażenie siły. Rzadko kiedy odpowiadają na powitanie.