To brzmi niewiarygodnie, ale podobno nie jest wcale niemożliwe. PiS i PO może połączyć wspólny cel, gdyby okazało się, że Andrzej Duda poniesie porażkę w wyborach prezydenckich. Takie doniesienia publikuje Wirtualna Polska.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
W kuluarach huczy od plotek, że jeśli PiS przegra wybory prezydenckie, to może to oznaczać koniec potęgi obozu Zjednoczonej Prawicy. Trzeba będzie bowiem zorganizować przeterminowe wybory parlamentarne, nie będzie bowiem sensu czekać aż do 2023 roku.
Dlaczego? Brak kontroli ze strony PiS nad Pałacem Prezydenckim i Senatem oznaczać będzie brak decyzyjności. A tylko tak chce rządzić Jarosław Kaczyński: czyli wszystko albo nic. A jednak w partii rządzącej nikt głośno nie mówi o takim scenariuszu.
Politycy PiS zdają się być przekonani, że Andrzej Duda ma zwycięstwo w kieszeni. Obawy o to, że może jednak przegrać prezydenckie starcie mają pojawiać się głównie w zaciszu gabinetów. I wtedy potrzebny będzie zdecydowany ruch do przodu.
Tym może być właśnie rozpisanie przedterminowych wyborów, co może być sporym ryzykiem ze strony PiS. Ale także szansą na przejęcie Senatu z rąk opozycji. Bo z samą większością sejmową i wrogimi Senatem oraz prezydentem rządzić się po prostu nie da.
A czy Duda rzeczywiście może przegrać wybory? Sondaże zdają się wskazywać, że jego pozycja słabnie i w drugiej turze wszystko jest możliwe. W pierwszej prezydent wciąż ma sporą przewagę nad najgroźniejszą konkurentką, czyli Małgorzatą Kidawą-Błońską.