Policja zabiła żołnierza, który strzelał w centrum handlowym. Nie żyje co najmniej 26 osób
redakcja naTemat
09 lutego 2020, 08:39·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 09 lutego 2020, 08:39
W niedzielę rano tajscy policjanci zastrzelili żołnierza, który zaatakował w centrum handlowym w Nakhon Ratchasima. Zagraniczne media, powołując się na władze Tajlandii, informują o co najmniej 26 ofiarach śmiertelnych i 57 rannych. Mężczyzna ukrywał się w podziemiach budynku.
Reklama.
W sobotę w centrum handlowym w jednym z większych miast w Tajlandii – Nakhon Ratchasima (oddalone o około 250 km od Bangkoku) doszło do tragedii.
Na nagraniach dostępnych w sieci widzimy, jak zamaskowany mężczyzna strzela do uciekających w panice ludzi.
– Napastnik użył karabinu maszynowego i strzelał do niewinnych ludzi, z których wielu zostało rannych lub zabitych – przekazał rzecznik miejscowej policji.
Szybko zidentyfikowano napastnika. To 32-letni sierżant Jakrapantha Thomma. Mężczyzna najpierw zastrzelił dowódcę, później z bazy udał się wojskowym samochodem do centrum handlowego "Terminal 21".
Żołnierz zarówno przed, jak i po rozpoczęciu ataku zamieszczał na Facebooku zdjęcia i posty. "Śmierć jest nieunikniona dla wszystkich" – napisał na początku. Później zapytał: "Czy mam się poddać?". Facebook na wniosek tajlandzkiej policji zablokował jego konto.
Na razie nie wiadomo, jakie były motywy sierżanta. – Wygląda na to, że oszalał – przekazał dziennikarzom rzecznik Ministerstwa Obrony Kongcheep Tantrawanit. Premier Prayut Chan-ocha złożył kondolencje rodzinom ofiar i wspomniał, że obława trwała 12 godzin.
Nie ma Polaków
Jak informuje TVN24, w sobotę wieczorem polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych podało, że ambasada RP w Bangkoku monitoruje sytuację.
"Na obecną chwilę nie ma informacji o poszkodowanych obywatelach polskich" – zaznaczono.