Meksykańskie media ujawniły tożsamość zamordowanego Polaka. Wiadomo, kim był
Bartosz Świderski
11 lutego 2020, 11:38·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 11 lutego 2020, 11:38
Meksykańskie media ujawniły tożsamość Polaka, którego brutalnie zamordowano w mieście Zapopan w stanie Jalisco. To 38-letni Mariusz Ledochowicz, który pracował jako misjonarz.
Reklama.
Poszukiwania Mariusza Ledochowicza trwały od 4 lutego. Rodzina mężczyzny powiadomiła policję, ponieważ długo nie wracał z pracy do domu. W niedzielę 9 lutego, w pobliżu miejsca, w którym pracował Polak, znaleziono odciętą głowę. Potwierdzono, że to szczątki zaginionego. Obok znajdowała się podobno wiadomość z groźbami.
Z informacji medialnych wynika, że Mariusz Ledochowicz pracował w miejscowym sklepie spożywczym. Przedstawiciele supermarketu El almacen de noe napisali, że są wstrząśnięci z powodu śmierci Polaka, który był cenionym pracownikiem. Firma zapewniła, że współpracuje z służbami "w celu wyjaśnienia tego smutnego zdarzenia" i przekazała rodzinie Polaka kondolencje.
Na portalu Mural.com można znaleźć informację, że Polak był misjonarzem. W sieci można też przeczytać jego relację dotyczącą tego, jak zaczęła się jego działalność w Kościele.
"W liceum spotkałem siostrę zakonną, która zaproponowała mi wyjazd do Częstochowy. Przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej obudziło się moje serce, które zawsze skrycie modliło się do Maryi. Wizyta w Częstochowie miała swoje konsekwencje... W tym okresie przynależeliśmy do parafii pw. św. Brunona z Kwerfurtu. To kościół pod tym wezwaniem, czwarty na mojej drodze powołania, uważam za kolebkę mojego powołania kapłańsko-misyjnego. Od misjonarza Prus - św. Brunona trafiłem do misyjnego Zgromadzenia Księży Werbistów" – pisał.
Z kolei w piśmie "Misjonarz" opisywał, jak trafił do Meksyku. "W Guadalajarze zamieszkałem w seminarium. Przez dziewięć miesięcy uczęszczałem do instytutu, w którym poznawałem język, kulturę i ludzi. (...) Obecnie jestem w parafii w Chiapas, gdzie rozpoczynam oczekiwaną od roku pracę wśród Indian" – relacjonował w artykule z 2011 roku.