To już oficjalne: Andrzej Duda jest kandydatem na prezydenta. Pochwał pod jego adresem nie szczędził Mateusz Morawiecki, który stwierdził, że prezydent "wykonuje testament Lecha Kaczyńskiego". Podkreślił również, że bez niego niemożliwe byłyby zmiany, które przez te pięć lat stworzyły "lepszą Polskę".
Na konwencji PiS w Warszawie oficjalnie rozpoczął się wyścig Andrzeja Duda o reelekcję. Prezydenta zachwalał m.in. Jarosław Kaczyński, który wytłumaczył, dlaczego PiS wystawiło go w wyborach. – Pierwsza przesłanka odnosi się do drogi do prezydentury. Druga do sposobu wypełniania funkcji w niezwykle ważnym czasie. Trzecia przesłanka: pan prezydent udowodnił, że jego związek z nami, z naszą wizją Polski, jest związkiem bardzo głębokim, przekłada się na gotowość do ryzyka i łamania przeszkód, także tych najtrudniejszych – tłumaczył prezes PiS, który niespodziewanie nawiązał też do katastrofy smoleńskiej.
Kandydaturę Dudy wychwalał również premier Mateusz Morawiecki. – Mówi się, że w polityce można iść na prawo albo w lewo, ale tak naprawdę można iść tylko do przodu lub do tyłu. I dzięki zmianom, które zapoczątkował Andrzej Duda, poszliśmy naprzód! – zaczął swoje energiczne wystąpienie szef rządu. Premier stwierdził, że nikt nie jest tak zdeterminowany do zwycięstwa, jak on, a "biało-czerwona chorągiewka w jego sercu z pewnością znowu zawiśnie na najwyższym maszcie".
Morawiecki wyznał także, że lubi bawić się w "co by było, gdyby...?". – Co by było, gdyby niespełna 1-milionowa Szwecja nie zmasakrowała 6-milionowej Polski? Albo gdyby Anglia i Francja nam pomogły w 1939 roku? I też myślę sobie, jak wyglądałaby Polska – i ciarki przechodzą mi po plecach – gdyby pięć lat temu nie wygrał Andrzej Duda – mówił Morawiecki, a rozentuzjazmowany tłum co chwilę przerywał jego słowa i skandował "Andrzej Duda" lub "dziękujemy".
– Przede wszystkim nie mielibyśmy tak wspaniałej pierwszej damy, która tak pięknie reprezentuje majestat Rzeczypospolitej – zauważył następnie Morawiecki, po czym pogratulował parze prezydenckiej z okazji 25. rocznicy ślubu. Premier następnie przeszedł do wymieniania zasług prezydenta Dudy, np. programów socjalnych, jak 500 plus czy 13. emerytura, "demokratyzacja społeczeństwa", likwidację bezrobocia, rozprawienie się z mafiami VAT-owskimi, świetne relacje z USA czy niskie podatki.
– Musimy z całą mocą zdać sobie sprawę i podkreślić, że Polska nie miałaby tej szansy na zmiany, których doświadczyła. Prezydent Duda był iskrą, która roznieciła patriotyczny ogień i doprowadziła do głębokiej zmiany, demokratyzacji życia społecznego – wychwalał szef rządu. Morawiecki wspomniał również do nieżyjącego prezydenta Lecha Kaczyńskiego i stwierdził, że Duda "wykonuje jego testament polityczny".
Jak stwierdził również premier, nie można mieć złudzeń, gdyż "prezydent, który by siedział pod żyrandolem – albo stał – nie osiągnąłby nawet 10 procent tego, co udało się osiągnąć Dudzie". Wymienił również istotną cechę prezydenta. – To coś, co jest zapisane w jego sercu: umiłowanie ojczyzny i wielkie pragnienie rozmawiania z ludźmi. Nie ma innego prezydenta czy kandydata, który by odwiedził wszystkie powiaty – głosił Morawiecki. – Duda to kandydat marzeń – podkreślił.