Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski twierdzi, że Radzie brak środków finansowych, by monitorować rzetelność TVP. Przedstawił dane, które mają to potwierdzać. "Gazeta Wyborcza" twierdzi, że są one nieprawdziwe.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
W poprzednim tygodniu Sejm zdecydował o pomocy dla mediów publicznych. TVP i Polskie Radio dostaną prawie 2 mld zł w papierach skarbowych tytułem rekompensaty za usługi abonamentowe. Tuż po głosowaniu posłanka PiS Joanna Lichocka skomentowała to wyciągniętym środkowym palcem.
Kwota przyznana publicznym nadawcom jest znacznie wyższa niż w poprzednich latach – 800 mln i 1,2 mld zł. Senatorowie i posłowie oczekiwali, że KRRiT przeprowadzi monitoring ws. rzetelności TVP jeszcze przed wyborami prezydenckimi.
A jednak szef KRRiT Witold Kołodziejski, który jest też mazowieckim radnym PiS, poinformował, że Rady na to nie stać. Podał przykład takiego monitoringu z 2015 r., zleconego na zewnątrz, który trwał dwa dni, a miał kosztować 100 tys. zł.
"Wyborcza" doniesienia o monitoringu postanowiła sprawdzić u źródła. W 2015 r. na czele Rady stał Jan Dworak. W rozmowie z "GW" zaprzeczył tym doniesieniom. Wtedy rzeczywiście opracował cztery raporty na temat kampanii wyborczej w telewizji. Ale to nie były dwa dni i jedna stacja. 34 osoby analizowały programy TVP 1, TVP 2, TVP Info, TVN 24, Polsat News i TV Trwam przez 19 dni.
Oglądali "Wiadomości" TVP 1, "Panoramę" TVP 2, "Wydarzenia" Polsatu, "Fakty" TVN, "Informacje dnia" TV Trwam i 120 godzin programów publicystycznych w tych stacjach. Wszystko to razem kosztowało rzeczywiście około 100 tys. zł.
źródło: "Gazeta Wyborcza"