– Dowolność korzystania z wolności słowa może prowadzić do zagrożeń, nawet do zagrożeń interesów, które są ważne z perspektywy państwa – tak w "Gościu Wiadomości" TVP mówiła szefowa kampanii Andrzeja Dudy Jolanta Turczynowicz-Kieryłło.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Andrzej Duda przedstawił w środę sztab wyborczy. Szefową sztabu została Beata Szydło, Joachim Brudziński będzie szefem sztabu organizacyjnego. Rzecznikiem sztabu został Adam Bielan. Wspomniana Turczynowicz-Kieryłło będzie pełnić funkcję szefowej kampanii.
Już na początku rozmowy z Edytą Lewandowską Turczynowicz-Kieryłło mówiła, że liczyć się będzie nie tylko wolność słowa, ale także odpowiedzialność za słowa. Po kilku minutach prowadząca program wróciła do wolności słowa. Wspomniała, że Turczynowicz-Kieryłło zarzucano, że chce ją ograniczać. Szefowa kampanii odpowiedziała, że jest "wychowana w katedrze praw człowieka, katedrze UNESCO", a prawa człowieka czy wolności obywatelskie są jej bliskie.
Po czym obszernie wyjaśniła, co miała na myśli. – Jeśli mówimy o korzystaniu z wolności słowa, to musimy brać pod uwagę także wiele innych aspektów, które ze sobą niesie. Dowolność korzystania z wolności słowa może prowadzić do zagrożeń, nawet do zagrożeń interesów, które są ważne z perspektywy państwa – powiedziała szefowa kampanii Andrzeja Dudy.
– W sprawach, w których bardzo mocno broniłam interesu narodowego, tam zaznaczałam te granice, których uważam, nie można przekroczyć, bo już się nie działa w interesie publicznym – dodała Jolanta Turczynowicz-Kieryłło.
Jednak cytat "Dowolność korzystania z wolności słowa może prowadzić do zagrożeń" został zauważony przez użytkowników Twittera. Marzena Okła-Drewnowicz z PO podsumowała, że "to właściwie kwintesencja tej prezydentury". "Tak. Wolność słowa jest przereklamowana. Doskonale wybrano szefową sztabu. Strzał w 10" – napisała z kolei Dominika Długosz z "Newsweeka". Bertold Kittel ocenił, że słowa szefowej kampanii Andrzeja Dudy brzmią "bardzo groźnie".
W przeszłości Jolanta Turczynowicz-Kieryłło pracowała dla szefa NBP Adama Glapińskiego. Wsławiła się między innymi tym, że zażądała usunięcia tekstu z papierowego wydania "Gazety Wyborczej" po wybuchu słynnej afery KNF.