Ugryziony przez szefową sztabu Dudy zabiera głos. To zmienia postać rzeczy
redakcja naTemat
22 lutego 2020, 19:01·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 22 lutego 2020, 19:01
Zwolennicy prawicy przypuścili szturm na "Gazetę Wyborczą". Sama szefowa kampanii Andrzeja Dudy oświadczyła, że "to koniec" dziennika z ulicy Czerskiej. Nowe światło na sprawę wydarzeń z jesieni 2018 r. rzuca sam bohater artykułu zatytułowanego "Szefowa kampanii Andrzeja Dudy pogryzła mieszkańca Milanówka. 'Musiałam bronić siebie i syna'".
Reklama.
Incydent miał miejsce w Milanówku w trakcie ciszy wyborczej przed drugą turą wyborów samorządowych. W noc poprzedzającą wybory burmistrza Jolanta Turczynowicz-Kieryłło wraz z dwoma mężczyznami miała roznosić ulotki z treścią ośmieszającą jednego z kandydatów – Piotra Remiszewskiego, który w II turze rywalizował z urzędującą burmistrz Wiesławą Kwiatkowską.
Pan Krzysztof, który to zauważył, wezwał Straż Miejską. Chciał zatrzymać osoby roznoszące ulotki do czasu przyjazdu funkcjonariuszy. I tu wersje wydarzeń różnią się diametralnie. Pan Krzysztof twierdzi, że kiedy próbował zatrzymać jednego z mężczyzn z ulotkami, mec. Turczynowicz-Kieryłło go ugryzła.
"Koniec Gazety Wyborczej"
Pani adwokat zaś stwierdza, że pan Krzysztof ją dusił, ona zaś broniła swego dziecka.
Jolanta Turczynowicz-Kieryłło zarzuciła m.in. "Wyborczej", że gazeta "ukryła opinie lekarskie", co nie było prawdą – w artykule przedstawiono argumenty pani mecenas o tym, że według jej wersji "ratowała siebie i dziecko" i że obdukcja wykazała "powierzchowny uraz szyi".
"Koniec Gazety Wyborczej. Stanęła po stronie przemocy przeciwko kobiecie" – obwieściła jednocześnie szefowa kampanii Andrzeja Dudy.
"Szanowna Pani, proszę nie ostrzyć sobie zębów na 'GW', której koniec ogłaszał już cały legion naszych fanów. Na szczęście, mimo chęci - to jeszcze nie Pani wyznacza w PL granice wolności słowa. Miast miotać obelgi, prosimy o wyjaśnienia, bo sprawa jest rozwojowa" – odpowiedział jej wicenaczelny Jarosław Kurski.
Prokuratura ignoruje dowody?
To, że ciąg dalszy zapewne nastąpi, wynika z postu pana Krzysztofa z Milanówka, który postanowił rzucić nowe światło na wydarzenia z jesieni 2018 r. Poinformował, że w marcu mec. Turczynowicz-Kieryłło ma stanąć w tej sprawie przed sądem. Stwierdził też, że prokuratura nie uwzględniła niektórych dowodów w tej sprawie (m.in. ulotek wyborczych) i umorzyła śledztwo.
Mężczyzna twierdzi, że pani mecenas złożyła zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie. Publikuje także zdjęcia, które mają dowodzić, iż to on został zaatakowany, a nie atakował.
Kontrargumentem szefowej kampanii Andrzeja Dudy jest zdjęcie zeznań strażnika miejskiego. Wynika z nich, że zatrzymani przez pana Krzysztofa mężczyźni nie mieli przy sobie żadnych ulotek wyborczych.
To nie pierwsze kontrowersje wokół mec. Turczynowicz-Kieryłło, którą w środę Andrzej Duda zaprezentował jako szefową jego kampanii. Wiele emocji wzbudziły jej słowa, że "dowolność korzystania z wolności słowa może prowadzić do zagrożeń, nawet do zagrożeń interesów, które są ważne z perspektywy państwa".