Kupowany w hurtowych ilościach makaron, mąka na kilogramy, a nawet woda mineralna – te towary szybko znikają z półek sieci handlowych. Największym zainteresowaniem w związku z koronawirusem cieszą się jednak konserwy, płyny antybakteryjne i termometry.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Opowiada o tym rozmówca "Gazety Wyborczej" z Ursusa. W weekend poszedł na zakupy do Lidla, półki z towarem były przetrzebione. To samo działo się w Rossmannie na Kabatach, gdzie chciał kupić płyn antybakteryjny. Niestety, nie udało mu się, bo inni byli szybsi. Wszystko to w związku z obawą Polaków przed rozprzestrzenieniem się koronawirusa z Wuhanu.
– Rozmawiałem z kasjerką z Lidla. Tłumaczyła, że makaronu nie ma na półkach, ale leży w magazynie, tylko nie ma kto go rozładować, bo dwóch pracowników jest na chorobowym. Niemniej przyznała, że makaron i konserwy schodzą szybciej niż zazwyczaj – opowiedział Michał z Ursusa. – Ludzie wykupują też zgrzewkami wodę mineralną – twierdzi rozmówca "Wyborczej".
W aptece na Okęciu klient chciał kupić termometr. Usłyszał jednak, że nie ma, bo ludzie wykupują je hurtowo. – Farmaceutka powiedziała mi, że biorą po 40 sztuk. – To jakieś szaleństwo – mówi. Brakuje żeli i preparatów antybakteryjnych w aerozolu. W Rossmannie na Targówku wywieszono kartki, że skończyły się żele do mycia rąk i maseczki.
"Gazeta Wyborcza" zapytała w Lidlu, czy rzeczywiście nie nadąża za potrzebami klientów. Sieć zapewnia jednak, że towarów nie zabraknie. – Aktualnie dostępność artykułów spożywczych i przemysłowych niezmiennie odpowiada na bieżące potrzeby naszych klientów – przekazała Aleksandra Robaszkiewicz z biura prasowego Lidla.
Z kolei Rossmann przyznaje, że produkty do dezynfekcji rąk, na przykład żele antybakteryjne, cieszą się wyjątkowo dużym zainteresowaniem. Sieć jest w kontakcie z producentami artykułów i stara się na bieżąco reagować na braki.