"Gazeta Wyborcza" ustaliła, że jeszcze kilka lat temu Jolanta Turczynowicz-Kieryłło wspierała Komitet Obrony Demokracji i krytykowała działania PiS. Obecna szefowa sztabu wyborczego Andrzeja Dudy zaprzecza tym doniesieniom. Uważa, że winni wszystkim plotkom są ludzie z opozycji.
Przypomnijmy, że dziennik dotarł do znajomych Jolanty Turczynowicz-Kieryłło i jej męża Andrzeja z czasów, gdy ci mieszkali w Milanówku. Wychodzi na to, że oboje byli ogromnymi krytykami PiS-u. – On o Macierewiczu mówił, że to oszust i psychopata, ona nigdy nie protestowała – wyjawili gazecie znajomi małżeństwa.
Po tym, jak PiS objął władzę, para miała wspierać Komitet Obrony Demokracji, a Kieryłło miał dzielić się na grupach na Facebooku wierszykami wyśmiewającymi Jarosława Kaczyńskiego.
– "Kieryłyłki" przyniosły własny wierszyk, taka była tradycja – wspominała "GW" Krzysztof Król. – Ach, był taki kodowski i antypisowski. Wierszyk odczytała sama Jola wśród aplauzu gości. A niektórzy go sobie nawet skopiowali – mówiła znajoma Kieryłłów z Milanówka, która pamięta tamte urodziny.
W jego treści, którą podaje gazeta, można znaleźć taki fragment: "W Polsce tradycję chciały zmieniać, by w przeddzień święta dziękczynienia, nie poszukiwać więcej indora, tylko do pieca wsadzić Kaczora. Nieważne, w jabłkach, czy w buraczkach. Po takim daniu zawsze jest … I nie dasz rady zjeść już deseru, na który liczy głupio tak wielu. W ten sposób naród by się obudził, a Kaczor przestał ogłupiać ludzi".
Teraz Turczynowicz-Kieryłło postanowiła wyjaśnić całą sprawę na Twitterze. Nie obyło się bez mocnych stwierdzeń. "Nierzetelne teksty GW to kolejny atak na mnie i moją rodzinę. Zawierają niedomówienia, manipulacje i kłamstwa. Oparte głównie na perfidnych plotkach ludzi związanych z Platformą i KOD" – czytamy na jej profilu.
"Oświadczam dobitnie, że w pełni popieram program Zjednoczonej Prawicy. Nie mam żadnych wątpliwości, że dokonałam właściwego wyboru. I będę się starać z tym większą siłą, im większy będzie atak, byśmy odnieśli zwycięstwo" – dodała.
Przypomnijmy, że wcześniej gazeta ujawniła sprawę ugryzienia przez Turczynowicz-Kieryłło mieszkańca Milanówka. Obie strony przedstawiają zupełnie inne wersje wydarzeń. Szefowa sztabu Dudy twierdzi, że stanęła w obronie swojej i syna, jednak co innego mówi Krzysztof Umiastowski, który pokazał na dowód nagranie z rozmowy ze strażą miejską.