Rząd Czech wprowadził ograniczenia w przemieszczaniu się osób na terenie kraju. Dozwolone są obecnie tylko dojazdy do pracy, wyjścia do lekarza i do sklepów, w których należy zachować dwumetrowy odstęp od innych.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Zakazano też w niedzielę działalności hoteli oraz przewozów taksówkami. Wyjątkiem są przewozy posiłków lub zamówionych zakupów. Instytucje administracji państwowej i samorządowej będą otwarte przez trzy godziny dziennie, tylko przez dwa dni w tygodniu – w poniedziałki i w środy.
Premier Andrej Babisz po przyjęciu rozporządzenia podkreślił, że Czesi mogą przemieszczać się tylko wtedy, gdy idą do pracy, szpitala albo do przychodni, a także gdy robią najbardziej niezbędne zakupy. Mogą też odwiedzać rodzinę, ale tylko wtedy, gdy jest taka konieczność. Wolno im także pójść do urzędu w najpilniejszych sprawach, do parku albo wyprowadzić zwierzę na spacer.
W innych przypadkach opuszczanie domu jest zabronione. Cel tych obostrzeń jest jeden: ograniczenie kontaktów między ludźmi. Czechy to po Włoszech, Hiszpanii i Austrii czwarty kraj w Europie, który przyjął takie rozwiązania. Premier postulował ograniczenie swobody przemieszczania się także dlatego, iż po ogłoszeniu stanu zagrożenia epidemicznego część ludzi lekceważyła ograniczenia.
Z kolei z tajnego raportu brytyjskiego rządu wynika, że epidemia koronawirusa potrwa do wiosny przyszłego roku, a zarazić się w tym kraju może nawet 80 proc. populacji. Umrzeć może nawet 300-500 tys. ludzi. Do opracowania dotarł brytyjski dziennik "The Guardian".