Policja chce objąć dozorem elektronicznym osoby na kwarantannie. Powód? Średnio co drugi Polak łamie zakaz wychodzenia – twierdzą nieoficjalnie funkcjonariusze.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
– Jeżeli lawinowo wzrośnie liczba osób objętych kwarantanną – a na to się zapowiada – nie będziemy w stanie wszystkich kontrolować. Trzeba sięgnąć po rozwiązania techniczne, które już są – mówi rozmówca "Rzeczpospolitej" z policji.
Obecnie kwarantanną domowa jest objętych – według danych Ministerstwa Zdrowia – już około 10 tys. osób. Tego, czy stosują się do tych zasad, pilnują dzielnicowi i funkcjonariusze prewencji. Wkrótce jednak skala objętych kwarantanną domową może wzrosnąć nawet do 100 tys. osób. Tylko z Wielkiej Brytanii ma wrócić 20 tys. osób. Inni będą powracać z urlopów, pojawią się też pracujący u nas legalnie cudzoziemcy.
Przy obecnych zasobach policji – liczy łącznie ponad 90 tys. funkcjonariuszy – nierealne jest, by system kontroli potencjalnie chorych sprawnie działał. Policja proponuje więc, by poddanych kwarantannie wyposażyć w obrączki elektroniczne.
Kontrola osób poddanych domowej kwarantannie absorbuje policję. Wizyty mają miejsce o różnej porze, co ma zniechęcić do wychodzenia z domu. Jednak i tak nie ma gwarancji, że ktoś cały czas w nim przebywa. Elektroniczne obrączki mogłyby dać całkowitą pewność w tym zakresie. Dziś policjanci nieoficjalnie szacują, że nawet połowa objętych kwarantanną wychodzi wyrzucić śmieci czy z psem na spacer.