
Dwie godziny po tym, jak Andrzej Duda i Mateusz Morawiecki wystąpili na wspólnej konferencji prasowej dotyczącej pomocy rządu dla poszkodowanych przez koronawirusa, premier zorganizował swoje wystąpienie, na którym... powtórzył to samo. Czasu dzielącego konferencje nie wykorzystano na poprawki pomysłów budzących największy niepokój.
REKLAMA
Po wspólnej konferencji Andrzeja Dudy i Mateusza Morawieckiego pojawiło się w mediach wiele głosów krytycznych. Mówiono, że ani prezydent, ani premier nie powiedzieli nic konkretnego na temat pomocy dla przedsiębiorców i pracowników, którzy ucierpieli przez epidemię koronawirusa.
Dlatego zapowiedziane na dwie godziny później wystąpienie Morawieckiego zostało odebrane jako okazja do doprecyzowania przez rząd ogłoszonych rozwiązań w tzw. tarczy antykryzysowej. Niestety premier nie powiedział nic nowego. Powtórzył to, co padło na konferencji z prezydentem.
Premier stwierdził jedynie, że zaproponowane przez jego rząd rozwiązania, które mają pomóc poszkodowanym przez epidemię, są "najlepsze w Europie". Ale liczby mówią same za siebie. Francja w pakiecie pomocowym zaoferowała 300 mld euro, Niemcy – 550 mld euro, a Polska w przeliczeniu na unijną walutę – 47 mld euro.
Tarcza antykryzysowa rządu PiS
1. Bezpieczeństwo pracowników, czyli 80 proc. pensji
W przypadku przedsiębiorstw zmagających się z trudnościami finansowymi, państwo zamierza pokryć 40 proc. wynagrodzenia ich pracowników (do wysokości średniego wynagrodzenia w gospodarce krajowej).Niestety, oznaczać to będzie spadek wynagrodzenia, gdyż w tym wypadku pracodawca musi pokryć tylko 40 proc. wynagrodzenia. Premier zapowiedział również podobną pomoc dla osób na samozatrudnieniu i umowach śmieciowych, czyli zleceniach i dziele.
