
REKLAMA
Tym razem twórca takich kultowych filmów polskich jak "Vabank", "Seksmisja", "Kingsajz" i "Kiler" serwuje miłośnikom szklanego ekranu kryminalno-komediową produkcję. Choć serial reklamowano jako czarną komedię, twórcy postawili na szerokie spektrum gatunkowe i stylistyczne, mieszając kryminał i sensację z komizmem, ironią, a nawet groteską.
Jedna z najbardziej wyczekiwanych tegorocznych polskich produkcji bazuje na fascynującym motywie nieoczekiwanej zmiany miejsc. Otóż przedstawia historię Ryszarda i Marka, wywodzących się z dwóch światów braci bliźniaków (w tej podwójnej roli Piotr Grabowski), którzy nie wiedzą o swoim istnieniu, aż do dnia, gdy los krzyżuje ich ścieżki.
Pierwszy jest uzależnionym od hazardu, choć poczciwym dyrektorem więzienia, który po rozwodzie mieszka z matką. Drugi z braci to mający własną rodzinę gangster z programu ochrony świadków, ścigany za zdradę przez dawnych kolegów z kartelu. Wypadek samochodowy, do którego dochodzi pod tytułową mazurską miejscowością, wywraca życie mężczyzn do góry nogami.
Poza grającym główną rolę Piotrem Grabowskim w obsadzie wyprodukowanego przez Studio Filmowe ZEBRA i CANAL+ 10-odcinkowego serialu znaleźli się: Anna Seniuk, Katarzyna Herman, Jacek Koman, Karolina Gorczyca, Mirosław Haniszewski, Grzegorz Przybył, Karolina Porcari, Julia Wyszyńska, Grzegorz Mielczarek oraz Jan Monczka.
Najnowszy serial CANAL+ najlepiej chyba porównać do takich tytułów jak coenowskie "Fargo", netflixowski "Ozark" czy kultowy już "Breaking Bad". Te inspiracje nie dziwią, gdyż Juliusz Machulski, fan wymienionych seriali, nie ukrywał, że chciałby "opakować" polską treść w formę tych zagranicznych produkcji. Efektem tego eksperymentu jest właśnie "Mały Zgon".
Po pierwszych wyemitowanych odcinkach można stwierdzić, że twórcy miniserialu okazali się zdolnymi filmowymi chemikami. Przyrządzona przez nich z najróżniejszych składników mikstura całkiem nieźle smakuje i choć bulgocze jak wywar w kotle, to nie wybucha widzowi prosto w twarz, zniechęcając go/ją do dalszej degustacji egzotycznego napoju.
Kolejny telewizyjny projekt reżysera kultowych polskich komedii wpisuje się w nurt tych seriali, które wymagają uważnego śledzenia akcji z uwagi na swoją nieszablonową konstrukcję. Historię "Małego zgonu" opowiedziano w zaburzonym porządku chronologicznym. Fabuła rozpoczyna się od punktu zwrotnego, a autorzy scenariusza często sięgają po retrospekcje.
Rozgrywający się w mafijnych klimatach serial mocno doprawiono czarnym humorem, niekiedy wręcz absurdalnym. Rasowe sceny sensacyjne przeplatane są komediowymi wstawkami. Zmiana stylu opowieści przebiega czasami tak nieoczekiwanie, jak w "zakręconych" filmach Quentina Tarantino (kolejny wspólnik mianownik to reguła, że trup ściele się gęsto). W jednej ze scen pojawiają się nawet... kosmici!
Choć sensacyjne produkcje znad Wisły uchodzą zazwyczaj za męskie kino, gdzie na ekranie królują twardziele i inni macho, to w najnowszym dziele spod ręki mistrza polskich komedii nie brakuje też wyrazistych kobiecych postaci. Warto tu wymienić żądną awansu urzędniczkę Grażynę (Katarzyna Herman), idealistyczną agentkę Annę (Julia Wyszyńska) czy bezkompromisową Joannę (Karolina Porcari), pochodzącą z Włoch żonę Marka.
Mający patriotyczne gusta amatorzy telewizyjnych produkcji będą ucieszeni tym, że "Mały Zgon", tak jak wcześniej np. "Belfer" czy "Żmijowisko", stanowi kolejny dowód na profesjonalizację polskich seriali. Poszukiwaniom oryginalnych przepisów na formułę i zabawom konwencją towarzyszy coraz lepszy warsztat realizacyjny, przejawiający się chociażby w pracy osób odpowiadających za zdjęcia czy montaż.
Dotychczas stacja CANAL + wyemitowała odcinki nakręcone przez Juliusza Machulskiego. Dalszą historię, w której główne skrzypce grają bliźniacy walczący o przetrwanie w świecie bossów narkotykowych karteli i skorumpowanych stróżów prawa, można śledzić w każdą niedzielę od 21:30 (emisja po dwa odcinki). Finał (9-10), również w reżyserii JM, wyemitowany zostanie 5 kwietnia 2020.
Artykuł powstał we współpracy z CANAL+