
Chociaż media sporo mówią o kwestiach związanych z budżetem, to zazwyczaj są to doniesienia niezrozumiałe dla przeciętnego obywatela. Fundacja Republikańska postanowiła nadrobić tę lukę w wiedzy Polaków i opublikowała mapę polskich wydatków. Zadziwiająco dobrą, choć niepozbawioną wad.
Wiarygodność na 5
Zanim jeszcze otworzyłem w ogóle samą infografikę, sprawdziłem szybko wiarygodność tego źródła. Wiadomo bowiem, że w Polsce sporo jest "ekspertów od wszystkiego".
Budżet na 2013 rok: 0zł na nowe drogi. Przez najbliższe dwa lata nie rozpoczniemy żadnej znaczącej inwestycji drogowej. CZYTAJ WIĘCEJ
Oczywiście, Bosak liczb nie wziął z głowy – dane z infografiki pochodzą głównie ze "Sprawozdania z Wykonania Budżetu Państwa" za 2011 rok oraz z raportu Najwyższej Izby Kontroli, która sprawdzała wykonanie budżetu. Dodatkowo, Bosak i jego ekipa posiłkowali się danymi z Głównego Urzędu Statystycznego oraz zapytaniami do różnych instytucji państwowych. Merytorycznie więc infografice Fundacji można spokojnie wierzyć. Również patronat "Forbes'a" – miesięcznik opublikował u siebie uproszczoną wersję grafiki – potwierdza rzetelność budżetowych informacji.
Pierwsze wrażenie, które nasuwa się po spojrzeniu na infografikę, to... ależ tego dużo! Trzeba przyznać, że autorzy się postarali i wykazali szczegółowo wszystkie wydatki budżetowe. Włącznie z tym, ile kosztują jednostki specjalne w wojsku, żandarmeria, straż graniczna, składka do Unii Europejskiej, ratownictwo morskie czy Polskie Radio.
Trwa batalia o miliardy euro. W ostatnich dniach zaostrzyła się walka o budżet Unii Europejskiej na najbliższy rok. Najbogatsze państwa Unii domagają się ograniczenia wydatków, między innymi tych przeznaczonych na rozwój, na wsparcie dla małych i średnich przedsiębiorstw oraz na badania naukowe. Polska powinna stanowczo sprzeciwić się tym cięciom. CZYTAJ WIĘCEJ
Niestety, to, co merytorycznie jest zaletą – czyli szczegółowość – graficznie jest strzałem w stopę. Na pierwszy rzut oka wcale nie widać, co stanowi największy wydatek polskiego budżetu, a co najmniejszy. Ponieważ do ilustrowania wielkości wydatków posłużono się kołami, większość z nich jest podobnej wielkości i w efekcie nie wiadomo, na co państwo wydaje więcej, a na co mniej. A przecież zadaniem infografiki jest informować, ale szybko, sprawnie i przejrzyście.
W gruncie rzeczy jednak trudno mi nie odnieść wrażenia, że ze względu na wielkość – żeby doczytać kwoty, trzeba już bardzo powiększyć obrazek – mało kto pokusi się o dokładne przejrzenie "Mapy Wydatków". W infografikach zazwyczaj od razu widać najważniejsze informacje, tutaj tego brakuje. Po przybliżeniu też nie jest łatwo – przeglądanie całej grafiki kawałek po kawałku jest dość uciążliwe i żmudne. Już chyba łatwiej byłoby przeczytać zwięzły tekst na ten temat.


